środa, 13 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 1
"Gdyby ktoś powiedział nam wszystko co może nam się wydarzyć w życiu wszystko stało by się nudne i bez sensu. Wszystko zależy od nas. Cokolwiek zrobimy może zostawić ślad w naszym życiu. Moi rodzice zawsze byli przy mnie. Wspierali mnie, dbali o mnie. Zresztą robią to do chwili obecnej.  Mam w nich oparcie zresztą nie tylko w nich. Mam rodzeństwo, znajomych, przyjaciół oni dają mi siłę prze zwyciężyć wszystko. Z rozmyśleń wyrwała mnie sekretarka.    
- mam pani zrobić kawę
- nie dzięki- opowiedziałam- jestem mega rozbudzona przez 3 energetyki wypite z rana
- martwię się o panią może zatrudni pani jakaś pomoc tych papierów związanych z hotelem są stosy nie zrobi ich pani sama
- masz racje poszukam kogoś. Dobra idę zobaczyć czy dziewczyny z recepcji zamówili ten pokój dla tych z Francji.
Idąc korytarzem prowadzącym z mojego gabinetu do holu zaszłam na chwilkę do Lisy. Lubiłam ją strasznie, jest moją główną szefową restauracji hotelowej. Ma niesamowity talent w robieniu przeróżnych dań.
- hej Lisss co tam masz dziś w garneczkach ?
- o cześć frędzlu
Zawsze rozmawiam z nią na luzie jest moją przyjaciółką.
- dziś szef kuchni poleca makaron z łososiem po włosku i coś na deser lody z gorzką czekoladą z pomarańczami z wiśniami i z waflem z Meksyku
- Liss wiem że to hotel na poziomie ale ja raczej wole naleśniki z nutella i bananami
-ok będą dla ciebie naleśniki jak sobie życzysz
- dzięki. A właśnie miałam się zapytać jak idzie w przygotowaniach do ślubu siostry widziałam ze sale już są przystrojone a ty gotowa?
- z jedzeniem tak, z sukienką nie. Ja nie lubię się stroić. Wolę zwykły t-shirt i dresy
- to chcesz mi powiedzieć że zostało jeszcze 4 dni a ty sukienki nie masz???
- emm no nie liczyłam że mi pomożesz może jutro po pracy?
- dobra ale pod warunkiem że nie będziesz się buntować
- no dobraa a teraz jedz te twoje danie
- ej odczep się od naleśników
Zjadłam szybko i poszłam do recepcji tam dziewczyny miały wszystko gotowe więc wzięłam górę papierów z biura i ubrałam kurtkę. Dziś w ten zimny grudniowy dzień było chyba -19, więc po wyjściu z hotelu podeszłam do pobliskiej kawiarni i wzięłam gorącą czekoladę.  Dziś akurat jestem pieszo gdyż mój samochód został zakopany pod grubą warstwą śniegu. Nie miałam wyboru musiałam iść na piechotę. Na szczęście mój dom jest tylko 3 km od hotelu. " na szczęście " bo nie dawno przeprowadziłam się do nowego. Stary był 14 km stąd. Nowy był jak by to powiedzieć " odizolowany od świata". Był 2- piętrowym apartamentem w środku lasy. Ta duży dom jak na jedną osobę. Ale już nie długo przyjeżdża do mnie przyjaciółka z Polski- Natalia znalazła sobie pracę tu w Dortmundzie jako dziennikarza sportowa. Jestem z niej naprawdę dumna bo spełnia swoje marzenia. Od niepamiętnych czasów oglądałyśmy mecze piłki nożnej. Oboje kochamy ten sport i jesteśmy wiernymi fankami więc Niemcy to wymarzony kraj dla nas. 
Jeszcze kilka ulic i wyjdę z miasta. Cieszę się że zamówiłam odśnieżanie pod dom bo przez las to chyba bym nie przeszła. Mam jeszcze trochę czasu do " ostatecznego zamarznięcia" bo grzeje mnie czekolada trzymana w ręku, więc postanowiłam iść do księgarni po jakąś kartkę na ślub siostry Lisy. Skręcałam właśnie w uliczkę kiedy nagle wpadł na mnie jakiś mężczyzna. 
- mógł by pan trochę uważać- powiedziałam wkurzona 
- tak ale to pani wylała na moją nową kurtkę czekoladę
- przepraszam za to bardzo ale nie zmienia to faktu że to pan na mnie wpadł
 Mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się do mnie    
- tak a  propo nazywam się Marco Reus jeszcze raz bardzo przepraszam
- miło mi Anna Kowalska- podałam mu rękę. Kiedy spojrzałam na mężczyznę o blond włosach rzeczywiście rozpoznałam piłkarza Borussi Dortmund. 
- może mogła bym zaproponować panu pralnie na mój koszt
- po pierwsze jakiemu panu jestem Marco a po drugie dzięki poradzę sobie ale możesz mi to wynagrodzić w inny sposób 
- no w jaki 
- możesz pójść ze mną na kolacje 
Zaskoczył mnie tą propozycją. Nie znam człowieka to znaczy wiem kto to ale nie znam go jako osoby.  Coś w środku za mnie zadecydowało. 
- no dobra ale gdzieś blisko bo nie czuję już nóg
- za rogiem jest świetna knajpka panie przodem
W knajpce okazało się ze dobrze nam się rozmawia. Nigdy nie rozmawiam tak z dopiero poznanymi ludźmi ale jakoś ten gość mnie przekonuje. Rozmawialiśmy długo o nim o jego pracy i rodzinie. Te same tematy pojawiły na mój temat. Dużo się śmieliśmy i wg tak jakoś było miło. Zaproponował podwieźć mnie pod dom. Zgodziłem się bez protestów bo była już 21 a ja nie lubię chodzić nocą po lesie. 
- Super dom co ty masz męża i dzieci jest ogromny 
- nie mam męża ani dzieci mieszkam sama ale nie długo to się zmieni
- masz kogoś ?- zobaczyłam nagłą reakcje z jego strony
- nie - powiedziałam rozbawiona-przyjaciółka ma się do mnie przeprowadzić 
- a to fajnie- usłyszałam ulgę w jego głosie 
- to do zobaczenia- powiedziałam 
- do zobaczenia- odpowiedział uradowany 
Wysiadłam z samochodu weszłam na schody i pomachałam Marco na pożegnanie. Weszłam do domu zrzuciłam z siebie ciuchy włączyłam radio i zrobiłam sobie relaksującą kąpiel w wannie. 
Myślałam o tym zdarzeniu z Marco. Nie wiem czemu tak dobrze mi się z nim rozmawiało. Może to tylko jednorazowa akcja.....
Wytarłam się i postanowiłam popracować trochę nad papierami, kiedy otworzyłam teczkę zobaczyłam tam karteczkę a na niej numer telefonu i podpis pan Reus :)
Uśmiechnęłam się sama do siebie po czym wpisałem numer telefonu do kontaktów. Dziś postanowiłam wcześniej położyć się spać. 
..........................................................
***napisałam 1 rozdział nie wiem czy się udał. Coś mu brakuje. 
Liczę na jakiś komentarz ;)

       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz