czwartek, 14 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 2
Nie mogłam uwierzyć siedziałam na plaży opalałam się gdy nagle zobaczyłam GO idącego w moją stronę. Był idealny, wysoki blondyn z tatuażami na ręku i lekko powiewającą fryzurą. Uśmiechał się do mnie już miał coś powiedzieć gdy nagle........... DZWONEK MOJEJ KOMÓRKI ??? ze snu obudził mnie mój iPhone.
- Gdzie ty jesteś!!!- była to moja prawa ręka Marcel- miałaś przesłuchiwać kandydatki do tych spraw biurowych!!!
- o matko Marcel zapomniałam
- co ty jakaś nieobecna czy co ?
- raz może mi się zdarzyć nie ? Też jestem człowiekiem
- jeszcze chwila a pomyślę że się zakochałaś. Ładny jest ? Jak tak to nie pokazuj go mi bo ci go ukradnę
- oj Marcel zamknij się nie mam nikogo ok na razie się na to nie zapowiada. Dobra idę się ubrać i zjeść szybkie śniadanie a ty zajmij czymś kandydatki ok?
- oj Ann wiesz że nie lubię takich sytuacji
- dobra będę się zwijać
Ruszyłam szybko do łazienki na szybki prysznic i w ekspresowym tempie ubrałam się. Musiałam się śpieszyć bo Marcel jest wrażliwy na zawieranie znajomości z kobietami. Przeszedł piekło z taką jedną potem jeszcze nieszczęśliwa miłość no i od roku jest gejem. Lubię go mimo wszystko. Bardzo mi pomaga. Wsiadłam do samochodu ( wczoraj poprosiłam tego pana który tu odśnieżał by pomógł mi go odkopać zrobił to za 0,75 czystej polskiej mówi że to najlepsze co mu smakuje z Polski) i w dość szybkim tępię dotarłam na miejsce.
- zemszczę się zobaczysz- rzucił Marcel gdy wchodziłam do sali konferencyjnej
- dzień dobry jestem właścicielką tego hotelu. Nazywam się Anna i przepraszam za spóźnienie
Czekała na mnie 11- osobowa grupa ludzi nie zbyt zadowolonych. Przesłuchania trwały 3 godz. No co odpowiedzialna funkcja. Pod koniec ogłosiłam zwycięzcę. Była to pani w średnim wieku bardzo doświadczona w tych rzeczach. Podziękowałam i wybrałam się na obiad do chińskiej knajpki po czym poszłam w końcu kupić tą kartkę z życzeniami na ślub bo wczoraj wpadłam na Marco i.......
No właśnie i. To praktycznie przez niego się dziś spóźniłam. Co ja plotę przecież to ja śnie o jakiś głupotach. Kupiłam kartkę i wróciłam do biura. Podpisałam parę dokumentów gdy do mojego biura ktoś zapukał. Był to dość spory mężczyzna o radosnym wyrazie twarzy
- dzień dobry mówiono mi że tu panią znajdę nazywam się Jurgen Klopp
- dzień dobry bardzo mi miło.          
  W czym mogę pomóc ?
- nie powinienem ja takich rzeczy załatwiać ale reszta albo ma urlop albo chora albo dziecko płacze dobra do rzeczy spodobał nam się pani hotel jest doskonały i chcielibyśmy u pani zorganizować przyjęcie to znaczy Taką piłkarską wigilię
- jest mi bardzo miło że nasz hotel zrobił dobre wrażenie oczywiście kiedy było by te spotkanie
- chcielibyśmy 14 grudnia jeśli byłoby to możliwe
- zaraz sprawdzę... Doskonale to termin mamy ustalony co do menu to porozmawiam z kucharzami i prześlemy na pocztę
- wolelibyśmy spotkać się osobiście może u nas na SIP ? Wtedy na pewno będzie właściwy człowiek do takich spraw
- pan doskonale sobie radzi
- ha lubię cię zabawna jesteś
- dobrze to mogę wpaść ze wszystkimi propozycjami ale gdzieś we wtorek
- dobrze nie ma sprawy to widzimy się na boisku weź wygodne buty
- em nie raczej się powstrzymam
- żartowałem tylko spokojnie do widzenia
niezwykły człowiek z poczuciem humoru. Dobra która godzina? Już muszę wychodzić na zakupy z Liss
Spotkałyśmy się przy wejściu do centrum handlowego.
- hej słyszałam ze się na chińską knajpkę przerzuciłaś
- oj nie dramatyzuj
- ej z tego co wiem też idziesz a ja nie widziałam twojej sukienki
- no bo jej nie mam
- no to to dzieła idziemy na wojnę
Chodziłyśmy długo po sklepach no i każda wybrała coś dla siebie ja kupiłam beżową sukienkę w koronkę która wydawała mi się za krótka jak dla mnie ale za namową postanowiłam ją kupić za to Lisa kupiła długą suknię do ziemi w kolorze jasno niebieskim z małym dekoltem lecz z gołymi plecami i długim rozcięciem kończącym się na jej udzie
- wiesz ze siostra ma dziś panieńskie i musimy tam być
- no jeżeli musimy no to choć kupimy jakiś alkohol
Po skończonych zakupach umówiłam się z Lisą ze przyjadę po nią o 20 więc miałam czas zjeść i poszukać jakiejś sukienki w szafie wybrałam czarną z dość sporym dekoltem jak na mnie i czerwone szpilki upięłam włosy w luźnego koka i jechałam już po moją przyjaciółkę. Szybko dotarłyśmy na miejsce. Impreza była już nieźle rozkręcona a towarzystwo nieźle napite. Postanowiłyśmy nadrobić zaległości i jeden drugi trzeci kieliszek i tak to już zaczęło mi odwalać pamiętam tylko akcje ze striptizerem a potem film się urwał. Obudziłam się pod stołem z mężczyzną był nawet niczego sobie tyle ze był prawie nagi postanowiłam poszukać reszty choć głowa nie dawała mi spokoju.
- halo ktoś tu żyje oprócz mnie ???
Cisza
- ok poradzę sobie
Nie spodziewałam się takich obrazków. Siostra Lisy była cała w bitej śmietanie a obok niej leżał strażak striptizer po chwili zastanowienia nie byłam już taka pewna czy to śmietana czy piana gaśnicza dobra mniejsza o to. Moja droga przyjaciółka leżała na legowisku dla labradora zwinęła się w mała kuleczkę a pies leżał na całym łóżku i był najwyraźniej zadowolony z takiego obrotu sprawy. Reszta albo leżała w kuchni na blacie w dziwnych kostiumach albo w ogrodzie. Przechodziłam koło lustra i… i to był błąd sukienka była do połowy rozdarta na szyi miałam malinki a we włosach resztki wczorajszej pizzy. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Chciałam się schować lecz ten ktoś mnie zauważył i zaczął do mnie machać. Musiałam otworzyć
- hej - powiedział blondyn nie podnoszą wzroku z telefonu- twój przyszły mąż kazał przekazać żebyś …… w tym momencie spojrzał do góry
- o kurczę Ania co ci się stało i co ty tu robisz- powiedział Marco
- eee hej byłam na panieńskim i ten tego eeee
- dobra nie tłumacz się -powiedział rozbawiony
-  a ty skąd się tu wziąłeś ?
- jestem kumplem naszego przyszłego pana młodego a właśnie przekaż Laurze że dziś po południu ma próbę w kościele
- oj na razie takim zwłoką to nic nie przekaże
- no to nieźle się bawiliście- dodał
- no wiesz… - w tej chwili za moich pleców wyszedł ten strażak który leżał przy Lissie
- o ty czekaj Ania tak- spytał się pół nagi koleś
Pokiwałam głową
- fajnie się wczoraj z tobą bawiłem mogła byś być moją strażaczką od gaszenia tych bardzo dużych pożarów jeśli wiesz o czym mówię
Ja stałam z otwartą buzią na co Marco prawie się rozpłakał ze śmiechu
- no dobra- ledwo wydusił- ja lecę nara brygado ogniowa
Nic nie od powiedziałam było mi tak wstyd jeszcze akurat on musiał być jego kolegą jak pech to pech. Postanowiłam umyć się i pożyczyłam jakieś ciuchy od Laury. Posprzątałam trochę aby można było spokojnie przejść z kuchni do salonu bez żadnych ubytków na zdrowiu. Rozkazałam ubrać się temu mężczyźnie na co chyba się na mnie obraził. Po czy postanowiłam trochę odpocząć po tym wszystkim na sprzątniętej kanapie.
...........................................................
Napisałam kolejny rozdział z tego akurat jestem zadowolona. Czekam na wasze komentarze.

3 komentarze:

  1. Podoba mi się twój blog :) będę go czytać na pewno. Piszesz ładnie, zgrabnie. Nie trzeba się niczego domyślać. Sporo zabawnych akcji :D ta z Marco i strażakiem, jak na razie najlepsza. Chyba nie ma się czego przyczepić, tym bardziej, że jak sama podkreślasz jest to twój pierwszy blog :) nie wiem, czy mogę się wypowiadać bo ja też piszę pierwszy razy ale przeczytałam spooooro blogów o tej tematyce. Świetnych, jak i patologicznych :D ten mnie bardzo zaciekawił, czekam na kolejne rozdziały. Ciekawi mnie, spotkanie na SIP i wogóle ta cała gwiazdka :p jedyny problem, jaki można u ciebie znaleźć to mała ilość komentarzy :/ porozsławiaj trochę twojego bloga, pozostawiaj linki na tych które czytasz, a czytelnicy się znajdą, gorąco pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam cię do Liebster award. Wszystkie informacje znajdują się tutaj: http://loveumieraostatnia.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń