ROZDZIAŁ 6
Nie często zdarza mi się zaspać ale dziś jest ten wyjątkowy dzień w którym to zrobiłam.
- wstawaj za 30 min mam samolot usłyszałam krzyk Natalii
- coo? Żarty sobie robisz? Czemu ty mnie wcześniej nie obudziłaś!?
-sama zaspałam małpo myślałam że…
- ehe myślał indyk o niedzieli a w sobotę
- bo ja ci zaraz łeb utnę
-no idę się umyć i możemy……
- o nie masz tu bluzę z kapturem, dresy a uczeszesz się w czasie jazdy na światłach
- no coś ty
- dawaj 25 min zostało
Ubrałam się i zdążyłam tylko wziąć wodę mineralną ze sobą.
- to kiedy mam się wrzuta spodziewać spowrotem?- zapytałam
- że mnie
- nie wróżki no ciebie królewno
- za jakieś 5-7 dni
- no wiesz muszę być przygotowana
- a co planujesz w czasie mojej nieobecności?
- nic specjalnego raczej
Dotarłyśmy na lotnisko pożegnałam się z przyjaciółką i postanowiłam wrócić do siebie. Na spokojnie zrobiłam poranną toaletę i zjadłam śniadanie. No dziś muszę odwiedzić pracę jeśli hotel jeszcze stoi. Nie było korków. Dostałam się do niego w krótkim czasie.
W głównym holu panował straszny tłok.
- co się tu dzieje? Przepraszam proszę mnie puścić do recepcji jestem właścicielką
- dzień dobry dobrze że pani jest
- o co chodzi?
- mamy pełen hotel a ludzi jest nadmiar
- jak to przecież mamy ok. 400 pokoi
- no za mało co ja mam powiedzieć tym ludziom
- zaraz coś wymyślę
Chrząknęłam
- witam państwa jest nam bardzo miło że państwo chcą wynająć u nas pokój ale nie mamy już miejsc
- to chcemy zrobić rezerwację - powiedziała jedna z pań
- dobrze to dla ułatwienia sprawy proszę ustawić się w kolejkę jest tu 5 stanowisk proszę podchodzić pojedynczo do każdego
Zwróciłam się do recepcjonistek
- co poradzicie sobie
- jasne chyba nam się zwiększyły obroty kilkakrotnie
- tak też to zauważyłam musimy pomyśleć o jakimś powiększeniu
- a jeszcze jedno ma pani na biurku parę dokumentów do podpisania i parę spotkań
- ok dzięki powodzenia
Wyszłam z tego zamieszania i skierowałam się do mojego biura.
Ledwo zdjęłam kurtkę i usiadłam a już ktoś zaczął pukać.
-proszę-powiedziałam
- cześć - powiedział Marcel i padł na kanapę
- ktoś tu dawno nie był na urlopie- powiedziałam
- jest dużo pracy fakt ale zobacz jak nam dobrze idzie
- no masz rację myślę nad wybudowaniem następnego hotelu
- naprawdę ? Wspaniały pomysł
- no na razie pomysł a co tam u ciebie?
- no przeżywam jakiś kryzys
- aż tak źle?
- no bo widzisz ktoś mi się bardzo podoba
- uuuu ładny jest?
- no i tu jest kłopot- zasmucił się Marcel
- jak to?
- no bo ja już nie wiem kim ja jestem
- a bardziej precyzyjnie
- zakochałem się w kobiecie
- no to mnie zaskoczyłeś
- ja siebie też
- no ale ja myślałam że to jest na całe życie że ty
- muszę dostać trochę wolnego i zastanowić się nad tym
- mam dla ciebie propozycję może wyjazd na jakieś egzotyczne wyspy?
- coo?
-no wszystko załatwię tylko na ile chcesz jechać?
- ale czemu ? Przecież
- jesteś moim najlepszym pracownikiem więc to taka premia a ostatnio przewinął się przez hotel biznesmen i zaproponował wyjazd więc nic innego tylko jechać
- bardzo ci dziękuję Ann- przytulił się do mnie- szybko wrócę
- no już idź masz wolne paaaaa
- cześć
Bardzo mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się tego po nim. Ludzie się zmieniają, jeśli nawet przemyśli to i będzie chciał to zmienić będę go wspierała.
Papierów do zrobienia było wiele. Siedziałam i siedziałam w nich a w ogóle ich nie ubywało. Zjadłam obiad w hotelu i znowu wróciłam do biura. Miałam kilka spotkań miedzy innymi musiałam ustalić sprawy związane z sylwestrem i wprowadziłam karty rabatowe dla stałych klientów. Fajnie brzmi jedno i drugie ale narobić się przy tym trzeba. No tak zostało mi 2 godziny do meczu. Zabrałam swoje manatki i pojechałam do siebie. Przyszykowałam się i postanowiłam zadzwonić do swoich rodziców.
- cześć córusiu. Co tam u ciebie słychać?
- a wszystko po staremu tak dzwonię bo się stęskniłam
- my też tęsknimy ale już niedługo święta to sobie pogadamy a jak tam w pracy?
- bardzo dobrze popularność nam wzrosła, ludzie chcą do nas przyjeżdżać i cenią sobie nasze usługi
- to wspaniale poczekaj chwilkę….… przepraszam cię ale muszę kończyć bo ciocia ze Śląska przyjechała
- nie ma sprawy pozdrów ją ode mnie paaa
Dobra czas jechać, jeżeli będą korki to mogę zdążyć na drugą połowę. W drodze na stadion zaczęłam słuchać swojego ulubionego radia. W dobrym humorze dotarłam na stadion o odpowiedniej godzinie. Wzięłam bilet i ruszyłam na odpowiednią trybunę. Na miejscu zastałam parę znajomych twarzy. Był tam oczywiście Sam z którym usiadłam, dziewczyna Humelsa, Sahina i parę osób z władz Borussi z którymi miałam iść na kolacje i wszystko ustalić co do przyjęcia dla drużyny. Dziewczyn i żon piłkarzy nie znałam osobiście, ale przywitałam się z nimi. Są to energiczne i bardzo pozytywne dziewczyny. Dobrze mi się z nimi rozmawiało. Sam był pod wrażeniem stadionu.
- jestem pierwszy raz na tym stadionie no i muszę powiedzieć ze robi wrażenie-powiedział
- atmosfera też jest wspaniała- dodałam
-mogę cię o coś zapytać
- jasne dawaj śmiało
- ty naprawdę dajesz sobie radę z prowadzeniem hotelu przecież to jest ogrom pracy
- no prawda ale ja mogła bym się ciebie tez zapytać jakim cudem tak dobrze śpiewasz-uśmiechnęłam się
- masz racje każdy ma coś specjalnego. Patrz wychodzą. Jak obstawiasz?
- em no nie wiem 2:1? -powiedziałam
- tak słabo? To ja daję 4:0
- no to kto będzie dalej to robi imprezę ok?
- jak duża ma być?
- no tak ok. 60 osób
- o matko nie wierzę że się zgadzam. Dobra niech będzie
- no to zaczynamy BBBBBVVVVVBBBB
Mecz był świetny. Chłopaki postarali się i zwyciężyli 4:1 gole zdobyli Lewandowski, Piszczek no i Marco 2x.
Ten ostatni po strzelonym golu spojrzał się w moją stronę i pokazał język. No to będę musiała dotrzymać zakładu. Po skończonym meczu udałam się do biura bvb. Po drodze zobaczyłam chłopaków, którym pogratulowałam. Ustalanie wszystkich szczegółów związany z tym balem bvb bożonarodzeniowym okazało się trudniejsze niż myślałam. No ma się odbyć tydzień w sobotę. Jedzenie ustalone, pokoje zamówione wystrój tak samo.
- a i jeszcze chcielibyśmy żeby pani nas odwiedziła
- dziękuje za zaproszenie postaram się przyjść
- i jak podobał się mecz?
- jestem waszym fanem świetnie było zobaczyć to na żywo
- zapraszamy częściej przepraszam ale muszę już zbierać się do domu imieniny brata rozumie pani
- tak jasne nie ma sprawy dowidzenia
Po tym jak wyszłam stadion był już pusty Sam też musiał jechać miał samolot jutro gra koncert we Francji.
Pojechałam wziąć jakieś jedzenie na wynos. Postanowiłam że będę się lepiej odżywiać więc wzięłam coś zdrowego. Pod moim domem stał jakiś samochód a na schodach ktoś siedział ze schowaną twarzą.
- zaraz przecież to jest………
.……………….……….………………
Taki dreszczowiec na koniec ;) Dobra wiem znowu trochę mi zajęło pisanie tego rozdziału no ale mam nadzieję że mi wybaczycie. Dzięki za wasze komentarze i odwiedziny chociaż liczba komentarzy i liczba wyświetleń to dwa różne światy ;D
Pozdrawiam i liczę na komentowanie
Ahh...Końcówka :/
OdpowiedzUsuńŚwietny i taki bardzo pozytywny rozdział ;)
Oby więcej takich :)
Liczę, że szybciutko dodasz kolejny rozdział ;)
Życzę weny i do następnego!
Buziaki :*
Marcel...? Ciekawe co się z tego rozwinie :) no i kto siedzi pod drzwiami :3 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńCiekawe kogo Marcel miał na myśli..
No no , robi się ciekawie :)
Kurcze, że też skończyłaś w takim momencie..
Bardzo mnie ciekawi kto siedzi na schodach:)
Czekam z niecierpliwością nn :*
Pozdrawiam <3
http://onjestmojprzykromi.blogspot.com/ zapraszam na nową historię Erica Durma i Hany Kloop <3
OdpowiedzUsuń