piątek, 10 października 2014

ROZDZIAŁ 4
Dziś nie musiałam iść do pracy. Wzięłam sobie wolne. Muszę się przygotować na ślub. Po zjedzonym śniadaniu zrobiłam sobie french u rąk i nóg. Poszłam do swojej fryzjerki. Uczesała mnie ładnie i najważniejsze dla mnie naturalnie. Miałam lekko falowanie włosy. Nie jestem zwolenniczką falowanych a już na pewno kręconych włosów ale ona zrobiła to perfekcyjnie i nawet dobrze w nich wyglądałam. Ślub zaczyna się o 17:00 więc mam jeszcze trochę czasu. Postanowiłam nie ubierać jeszcze sukienki i pojechać do hotelu, sprawdzić czy wszystko jest zrobione. Dobrze się stało że tam pojechałam. Okazało się że nie było tych świeczek po które miał pojechać Marco.
- hej Marco możesz mi wytłumaczyć czemu cię nie ma w hotelu? Żarty sobie robisz? Jesteś potrzebny. Oddzwoń chociaż proszę.- nagrałam mu się na sekretarkę
- może do niego pojedzież może ma je w domu?- zaproponował Marcel
- ja nawet nie wiem gdzie on mieszka
- ja wiem- odpowiedział zadowolony
- ty? Niby skąd?
- wczoraj musiałem pojechać po garnitur pana młodego. Takie miałem dyspozycję
- dobra podaj mi adres
Wsiadłam do samochodu i pojechałam do niego. Stałam przed bramą chyba z 15 min bo nikt nie chciał mi otworzyć. Już chciałam iść gdy bramka się otworzyła.
weszłam do dużego domu. Było tam wszystko. Od akwarium po playstation . Wszystko było doskonale dobrane pod względem kolorów. Duże okna robiły wrażenie przez nie dom był bardzo dobrze oświetlony.
Ale nikogo tam nie było.
- Marco- zaczęłam wołać
- jestem w salonie- zawołał
- super powiedz mi tylko gdzie jest ten salon bo bez GPS chyba go nie znajdę
- idź prosto potem w lewo podpowiedź duża otwarta przestrzeń
- taaa fajnie
Poszłam według wskazówek i zobaczyłam blondyna na kanapie w dresach przerzucającego kanały w telewizorze.
- może tak wielebny książę odbierał by ode mnie telefon?
- wyłączony- spojrzał na mnie bez żadnego wyrazu twarz po czym znów zaczął bawić się w najlepsze
- słuchaj miałeś pojechać do sklepu po te świeczki, zgodziłeś się a ty zamiast tego zachowujesz się jak byś był małym dzieckiem jakieś fochy i zmiany decyzji. Posłuchaj za parę godzin jest ten ślub więc…
- mam w dupie ten ślub nie idę tam i nie zamierzam jechać po te cholerne świeczki
Nie powiem zatkało mnie trochę, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Marcela
- hej wyszły małe komplikacje z tymi świeczkami mógłbyś…
- pojechać i je kupić dobra wynagrodzisz mi to jakoś pa
Po zakończonej rozmowie usiadłam na kanapie koło Marco i zaczęłam się na niego dosłownie lampić
- co się stało? Przecież wczoraj byłeś taki radosny i nie możesz tak gadać o tym ślubie to twój kolega
- mogę mówić jak chce i tak wczoraj byłem a dziś nie coś ci nie pasuje
- nie odzywaj się tak do mnie nie zasłużyłam ok?
- wiesz co ci powiem- odwrócił się do mnie- wszystkie jesteście takie same obiecujecie coś potem tego nie dotrzymujecie kobiety to popieprzone istoty wszystkie mnie wkurzacie łącznie z tobą wiesz
- jak bym była taka jak wszystkie to dała bym ci za tą przemowę w ryj a tak nie zrobię bo wiem że coś się wydarzyło pomiędzy tobą a Carolin więc nie będę zołzą i ci kulturalnie odpowiem weź się w garść i za przeproszeniem miej jaja jak facet za parę godzin widzę cię na ślubie odpicowanego w garniak i gówno mnie to obchodzi jaki masz nastrój nie zepsuj ślubu swoim znajomym cześć
Wzięłam swój telefon z półki i poszłam w stronę swojego samochodu. Odpaliłam silnik i nabuzowana odjechałam z pod domu piłkarza. Trafiłam w setno z tą jego dziewczyną.  Wystawiła go i się chłopak wkurzył ale to nie uprawnia go na wyżywanie się na mnie. W domu wzięłam szybki prysznic, ubrałam sukienkę i wyciągnęłam z wazonu bukiet kwiatów. Uroczystość zaślubin odbyła się w pięknym kościele. Był bogato zdobiony z witrażami i ozdobami wyglądał ślicznie. Zanim ceremonia zakończyła się musiałam wyjść bo ktoś się dobijał do mojego telefonu.
- taaaaa 7 nieodebranych połączeń od Marco. Ciekawe co ten palant chce ode mnie?
- przeprosić- usłyszałam za plecami znajomy głos. Wyglądał naprawdę przystojnie. Dopasowany garnitur i ułożona fryzura świetnie się komponowała. W ręku trzymał kremową wiązankę ( dla młodej) i do tego kremową różę
- to dla ciebie - wręczył mi kwiat- chciałbym cię strasznie przeprosić zachowałem się jak baran wybaczysz mi proszę miałaś racje nie powinienem tak wybuchać na ciebie tylko dlatego że powiedziałaś prawdę. Carolin powiedziała że nie przyjedzie bo ma sesje zdjęciową do jakiegoś magazynu. Bardzo ją błagałem ale nic do niej nie docierało. Przepraszam
- no nie wiem czy tak szybko ci wybaczę
- proszę bardzo proszę- uśmiechnął się tym swoim uśmieszkiem
- no dobra chodź tutaj - przytuliłam się z nim na zgodę
- no to może wejdziemy do kościoła przed nami wzruszający moment przysięgi- uśmiechnęłam się do niego
Weszliśmy razem do kościoła. Para młoda wyglądała prześliczne. Laura miała suknię w odcieniu kości słoniowej do samej ziemi z długim welonem. Nie miała ramiączek tylko dopasowany gorset. Była subtelnie umalowana, a jej włosy były plecione w lekki, romantyczny kok. Pan młody  wyglądał mega przystojnie w tym garniturze który był prezentem od Marco i Mario. Był stworzony specjalnie na tą okazję przez ulubionego projektanta piłkarzy.
Stanowili wspaniałą parę kochających się ludzi. Po ślubie udaliśmy się na wesele do hotelu. Byłam dumna z wystroju mojego hotelu. Był oświetlony małymi światełkami. Wszędzie można było dostrzec kremowe róże. Wzdłuż głównego  korytarzu były po rozstawiane świeczki. Sala była tak przystrojona, że prawie jej nie poznałam. Na powitanie każdy dostał kieliszek szampana.
- teraz poproszę wszystkich gości o zrobienie miejsca na środku parkietu-rozbrzmiewał głos z głośników- nowożeńcy zatańczą swój pierwszy taniec.
Zobaczyliśmy Jarka i Laurę wychodzących z tłumu gości. Zespół zaczął grać melodie " Stay with me" ale na scenie nawet nie było piosenkarza. Po chwili słychać było cudowny śpiew Sama który wyszedł zza gości pomachał parze i skupił się na śpiewaniu piosenki. Laura była chyba najszczęśliwszą kobietą na świecie. Wydawało mi się że po policzku spłynęła jej łza. Wzruszyła się tym prezentem. Po zaśpiewaniu piosenki Sam złożył im życzenia i podszedł porozmawiać. Ja w tym czasie odstawiłam kieliszek szampana na stolik.
- myślę że Jarek trafił z prezentem a my to świetnie załatwiliśmy-powiedział Marco idący w moją stronę
- też tak myślę
Po chwili słychać było powtórnie piosenkarza
- zostałem poproszony przez nowożeńców o bis dla was byście mogli zatańczyć więc serdecznie zapraszam
- mogę panią prosić- spytał się blondyn
- czemu nie - odparłam
Piłkarz wziął mnie za rękę i poprowadził na parkiet. Czułam się trochę nieswojo tańcząc przy takiej piosence. Wiadomo trzeba się objąć i w ogóle a ja nie jestem tego rodzaju dziewczyną której łatwo to przychodzi. Gdy wtuliłam się w mojego partnera od tańca poczułam orzeźwiający zapach jego perfumy. Tańczą myślałam sobie jak mi w tej chwili dobrze. Nie zorientowałam się kiedy skończyła się piosenka gdyby nie oklaski ludzi znajdujących się na sali.
Stoły na których było jedzenie były okrągłe i znajdowało się przy nich po 8 krzesełek. Ja siedziałam razem z Lisa, Marco, i z paroma koleżankami z panieńskich oraz paru kolegów Jarka. Po jedzeniu tych wszystkich dań ok. godziny 21:00 wszyscy poszli tańczyć. Na całym weselu bawiłam się doskonale, poznałam wiele ciekawych osób i oczywiście doprowadziłam się do stanu w którym nie można było prowadzić samochodem. Ale żeby nie było wszystko doskonale pamiętam. Przed północą był pokaz fajerwerków i taniec z ogniem jakiejś grupy z Dortmundu którzy byli świetni. Następnie na salę wniesiono gigantyczny tort. Był koloru jasno-beżowego z elementami czekoladowych dekoracji. Bliżej poznałam także Mario. Okazało się że jest spoko gościem i świetnie się ze sobą dogadujemy. Nie obyło się od wspólnej fotki która wylądowała na instagramie chłopaków. No i najbardziej wkurzająca według mnie atrakcja wesela- konkursy. Człowiek nie chce brać udziału ale musi. Na szczęście nie brałam udziału w dużej ilości tej zabawy. O godzinie 5 nad ranem na sali zostali tylko świadkowie, para młoda, ja, Marco i zwłoki paru innych osób. Para młoda miała przygotowany apartament do którego się udali. Z naszej trójki tylko ja racjonalnie myślałam wiec wzięłam klucze do 2 pokoi. Do jednego chciałam wpakować tych dwóch nawalonych ludzi a sama pójść do następnego. Wsiadając do windy(schodami by nie weszli) Mario sprawiał wrażenie człowieka "zmęczonego" a Marco miał z czegoś niezły ubaw.
- ty z czego się tak szczerzysz- zapytałam
-śpisz z nami?
- nie mam tu dużo pokoi na pewno coś znajdę
- szkoda ale wyrazie coś to zapamiętaj numer pokoju bo ja nawet nie wiem czy jestem w Niemczech
- dobrze Marco zapamiętam
- na pewno?
- tak
Otworzyłam pokój kartą i kazałam chłopką się rozebrać
- jeszcze na tyle to ja cię nie znam - powiedział milczący Mario
- głuptasy nie ze wszystkiego tylko z tych garniturów no już a jak się jeszcze wstydzicie to pomyślcie że jesteście kompletnie pijani o nic nie będziecie jutro pamiętać. Możecie sobie też pomyśleć ze stoi przed wami Klopp.
- no Klopp nie ma takich zgrabnych nóżek i pięknego uśmiechu- powiedział blondyn
- ej jak ja byłem w drużynie to on mi się nie kazał rozbierać przed sobą
- dobra już skończcie ja też nie jestem trzeźwa i też chce iść spać
- dobra jesteśmy już w samych gaciach zadowolona?
- nawet nie wiesz jak bardzo- uśmiechnęłam się do nich
- zaczynam się bać
- oj dobra kłaść się
Położyli się jak dwaj mali chłopcy. Zamknęłam za sobą drzwi i wzięłam ich drugą kartę wyrazie coś żeby można było się do nich dostać. Dotarłam do swojego pokoju o 6 godzinie. Zdążyłam tylko zamknąć za sobą drzwi i rzuciłam się na łóżko.

………………….………………….……
Przepraszam za nudny rozdział i długi czas oczekiwania na niego. Dziękuję wszystkim którzy komentują i obserwują bloga. Zachęcam do komentowania bo to świetna motywacja do dalszego pisania. Dziś jestem niesamowicie przejęta przed jutrzejszym meczem Polska- Niemcy na Stadionie narodowym w Warszawie. Cieszę się że będę mogła zobaczyć na żywo ten mecz. No i jeszcze zostaje wtorek na który też się wybieram. Nie mogę się doczekać. Może ktoś z was też się wybiera?
Pozdrawiam wszystkich ;)

3 komentarze:

  1. wcale nie jest nudny :) mi się bardzo podoba, świetny ślub i Sam jako wisienka na torcie :p też bym tak chciała... Dobrze, że Marco przeprosił, ale najlepszy to ten ostatni fragment z rozbieraniem, hahahaha naprawdę się uśmiałam. Jej bedziesz na meczu? o.O dobrej zabawy życzę! Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mecz cudowny, wymarzone 2:0 pięknie <3
    Rozdział cudowny i wcale nie nudny <3
    Cieszę się, że Marco przeprosił i zrozumiał swój błąd :)
    Czekam na nexta i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu hahahaha cudo :*
    Masz nową czytelniczkę - mnie :)
    Serdecznie pozdrawiam i czekam na nexta XD

    OdpowiedzUsuń