sobota, 20 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 6
Nie często zdarza mi się zaspać ale dziś jest ten wyjątkowy dzień w którym to zrobiłam.
- wstawaj za 30 min mam samolot usłyszałam krzyk Natalii
- coo? Żarty sobie robisz? Czemu ty mnie wcześniej nie obudziłaś!?
-sama zaspałam małpo myślałam że…
- ehe myślał indyk o niedzieli a w sobotę
- bo ja ci zaraz łeb utnę
-no idę się umyć i możemy……
- o nie masz tu bluzę z kapturem, dresy a uczeszesz się w czasie jazdy na światłach
- no coś ty
- dawaj 25 min zostało
Ubrałam się i zdążyłam tylko wziąć wodę mineralną ze sobą.
- to kiedy mam się wrzuta spodziewać spowrotem?- zapytałam
- że mnie
- nie wróżki no ciebie królewno
- za jakieś 5-7 dni
- no wiesz muszę być przygotowana
- a co planujesz w czasie mojej nieobecności?
- nic specjalnego raczej
Dotarłyśmy na lotnisko pożegnałam się z przyjaciółką i postanowiłam wrócić do siebie. Na spokojnie zrobiłam poranną toaletę i zjadłam śniadanie. No dziś muszę odwiedzić pracę jeśli hotel jeszcze stoi. Nie było korków. Dostałam się do niego w krótkim czasie.
W głównym holu panował straszny tłok.
- co się tu dzieje? Przepraszam proszę mnie puścić do recepcji jestem właścicielką
- dzień dobry dobrze że pani jest
- o co chodzi?
- mamy pełen hotel a ludzi jest nadmiar
- jak to przecież mamy ok. 400 pokoi
- no za mało co ja mam powiedzieć tym ludziom
- zaraz coś wymyślę
Chrząknęłam
- witam państwa jest nam bardzo miło że państwo chcą wynająć u nas pokój ale nie mamy już miejsc
- to chcemy zrobić rezerwację - powiedziała jedna z pań
- dobrze to dla ułatwienia sprawy proszę ustawić się w kolejkę jest tu 5 stanowisk proszę podchodzić pojedynczo do każdego
Zwróciłam się do recepcjonistek
- co poradzicie sobie
- jasne chyba nam się zwiększyły obroty kilkakrotnie
- tak też to zauważyłam musimy pomyśleć o jakimś powiększeniu
- a jeszcze jedno ma pani na biurku parę dokumentów do podpisania i parę spotkań
- ok dzięki powodzenia
Wyszłam z tego zamieszania i skierowałam się do mojego biura.
Ledwo zdjęłam kurtkę i usiadłam a już ktoś zaczął pukać.
-proszę-powiedziałam
- cześć - powiedział Marcel i padł na kanapę
- ktoś tu dawno nie był na urlopie- powiedziałam
- jest dużo pracy fakt ale zobacz jak nam dobrze idzie
- no masz rację myślę nad wybudowaniem następnego hotelu
- naprawdę ? Wspaniały pomysł
- no na razie pomysł a co tam u ciebie?
- no przeżywam jakiś kryzys
- aż tak źle?
- no bo widzisz ktoś mi się bardzo podoba
- uuuu ładny jest?
- no i tu jest kłopot- zasmucił się Marcel
- jak to?
- no bo ja już nie wiem kim ja jestem
- a bardziej precyzyjnie
- zakochałem się w kobiecie
- no to mnie zaskoczyłeś
- ja siebie też
- no ale ja myślałam że to jest na całe życie że ty
- muszę dostać trochę wolnego i zastanowić się nad tym
- mam dla ciebie propozycję może wyjazd na jakieś egzotyczne wyspy?
- coo?
-no wszystko załatwię tylko na ile chcesz jechać?
- ale czemu ? Przecież
- jesteś moim najlepszym pracownikiem więc to taka premia a ostatnio przewinął się przez hotel biznesmen i zaproponował wyjazd więc nic innego tylko jechać
- bardzo ci dziękuję Ann- przytulił się do mnie- szybko wrócę
- no już idź masz wolne paaaaa
- cześć
Bardzo mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się tego po nim. Ludzie się zmieniają, jeśli nawet przemyśli to i będzie chciał to zmienić będę go wspierała.
Papierów do zrobienia było wiele. Siedziałam i siedziałam w nich a w ogóle ich nie ubywało. Zjadłam obiad w hotelu i znowu wróciłam do biura. Miałam kilka spotkań miedzy innymi musiałam ustalić sprawy związane z sylwestrem i wprowadziłam karty rabatowe dla stałych klientów. Fajnie brzmi jedno i drugie ale narobić się przy tym trzeba. No tak zostało mi 2 godziny do meczu. Zabrałam swoje manatki i pojechałam do siebie. Przyszykowałam się i postanowiłam zadzwonić do swoich rodziców.
- cześć córusiu. Co tam u ciebie słychać?
- a wszystko po staremu tak dzwonię bo się stęskniłam
- my też tęsknimy ale już niedługo święta to sobie pogadamy a jak tam w pracy?
- bardzo dobrze popularność nam wzrosła, ludzie chcą do nas przyjeżdżać i cenią sobie nasze usługi
- to wspaniale poczekaj chwilkę….… przepraszam cię ale muszę kończyć bo ciocia ze Śląska przyjechała
- nie ma sprawy pozdrów ją ode mnie paaa
Dobra czas jechać, jeżeli będą korki to mogę zdążyć na drugą połowę. W drodze na stadion zaczęłam słuchać swojego ulubionego radia. W dobrym humorze dotarłam na stadion o odpowiedniej godzinie. Wzięłam bilet i ruszyłam na odpowiednią trybunę. Na miejscu zastałam parę znajomych twarzy. Był tam oczywiście Sam z którym usiadłam, dziewczyna Humelsa, Sahina i parę osób z władz Borussi z którymi miałam iść na kolacje i wszystko ustalić co do przyjęcia dla drużyny. Dziewczyn i żon piłkarzy nie znałam osobiście, ale przywitałam się z nimi. Są to energiczne i bardzo pozytywne dziewczyny. Dobrze mi się z nimi rozmawiało. Sam był pod wrażeniem stadionu.
- jestem pierwszy raz na tym stadionie no i muszę powiedzieć ze robi wrażenie-powiedział
- atmosfera też jest wspaniała- dodałam
-mogę cię o coś zapytać
- jasne dawaj śmiało
- ty naprawdę dajesz sobie radę z prowadzeniem hotelu przecież to jest ogrom pracy
- no prawda ale ja mogła bym się ciebie tez zapytać jakim cudem tak dobrze śpiewasz-uśmiechnęłam się
- masz racje każdy ma coś specjalnego. Patrz wychodzą. Jak obstawiasz?
- em no nie wiem 2:1? -powiedziałam
- tak słabo? To ja daję 4:0
- no to kto będzie dalej to robi imprezę ok?
- jak duża ma być?
- no tak ok. 60 osób
- o matko nie wierzę że się zgadzam. Dobra niech będzie
- no to zaczynamy BBBBBVVVVVBBBB
Mecz był świetny. Chłopaki postarali się i zwyciężyli 4:1 gole zdobyli Lewandowski, Piszczek no i Marco 2x.
Ten ostatni po strzelonym golu spojrzał się w moją stronę i pokazał język. No to będę musiała dotrzymać zakładu. Po skończonym meczu udałam się do biura bvb. Po drodze zobaczyłam chłopaków, którym pogratulowałam. Ustalanie wszystkich szczegółów związany z tym balem bvb bożonarodzeniowym okazało się trudniejsze niż myślałam. No ma się odbyć tydzień w sobotę. Jedzenie ustalone, pokoje zamówione wystrój tak samo.
- a i jeszcze chcielibyśmy żeby pani nas odwiedziła
- dziękuje za zaproszenie postaram się przyjść
- i jak podobał się mecz?
- jestem waszym fanem świetnie było zobaczyć to na żywo
- zapraszamy częściej przepraszam ale muszę już zbierać się do domu imieniny brata rozumie pani
- tak jasne nie ma sprawy dowidzenia
Po tym jak wyszłam stadion był już pusty Sam też musiał jechać miał samolot jutro gra koncert we Francji.
Pojechałam wziąć jakieś jedzenie na wynos. Postanowiłam że będę się lepiej odżywiać więc wzięłam coś zdrowego. Pod moim domem stał jakiś samochód a na schodach ktoś siedział ze schowaną twarzą.
- zaraz przecież to jest………

.……………….……….………………
Taki dreszczowiec na koniec ;) Dobra wiem znowu trochę mi zajęło pisanie tego rozdziału no ale mam nadzieję że mi wybaczycie. Dzięki za wasze komentarze i odwiedziny chociaż liczba komentarzy i liczba wyświetleń to dwa różne światy ;D
Pozdrawiam i liczę na komentowanie

czwartek, 13 listopada 2014

ROZDZIAŁ 5
Czułam ból, przenikliwy i bolesny ból głowy. Nie piłam dużo lecz trochę pomieszałam trunki no i nie wyszło mi to na dobre. Ja czułam się źle a jak muszą się czuć chłopcy. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam granatową sukienkę wybraną specjalnie na poprawiny. Zajrzałam do pokoju chłopaków którzy jeszcze spali. Poszłam do kuchni zrobiłam sobie śniadanie które szybko zjadłam. Wzięłam leki na ból głowy i postanowiłam ulżyć w cierpieniach chłopakom. Zrobiłam tosty nalałam sok pomarańczowy dużo wody mineralnej i jakieś leki. Gdy weszłam do pokoju Mario siedział na fotelu i trzymał się za głowę.
- dzień dobry panie świadek-powiedziałam głośno
-cichooo proszę
- no dobra proszę to dla ciebie i Marco no właśnie gdzie on jest?
- śpi a co ma biedak robić gdyby nie moje obowiązki świadka też bym spał. Mówiłem ci że cię kocham. Pyszne śniadanko dobra leki wzięte idę się umyć a ty spróbuj obudzić śpiocha proszę
- dobra spróbować mogę
Poszłam do sypialni chłopaków Marco spał jak zabity.
- super- hej śpiący królewiczu tam na dole są poprawiny wiem że chcesz tam iść
Cisza nawet nie drgnął.
- no dobra jak by cię tu przekonać ok wiem …… Hummels podaje do Durma on dośrodkowuje piłka dociera do Piszczka on podaje Lewandowskiemu piłka znajduje się przy bramce dobija ją nie kto inny jak   Marco Reus i GOOOL zdobywa pięknego gola.
Przekręcił się na drugi bok w moją stronę otworzył oczy uśmiechnięty
- co strzeliłem gola? Ja?
- a co ja?- uśmiechnęłam się
- fajnie się tak budzić przy tobie wiesz- powiedział
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, przecież on ma dziewczynę i z takimi tekstami mi wyjeżdża
- no już nie słodź lepiej wstawaj zrobiłam wam śniadanie i przyniosłam jakieś leki.
- ooo jesteś super no to wstajemy
Poszliśmy do głównego pokoju gdzie Goetze siedział i wcinał śniadanie
- ej chłopie może byś tak nie wyżerał mojej części
- kto pierwszy ten lepszy
- chłopaki może byście założyli coś na siebie bo jesteście w samych bokserkach
- a co onieśmielamy cię- spytał się Mario z lekkim uśmiechem
- no brzydcy nie jesteście ale proszę was no nie cały czas muszę was o coś prosić wczoraj o rozebranie dziś o ubranie no ludzie
- no właśnie a tak w ogóle wczoraj to przepraszamy za wszystko i co my właściwie robiliśmy po godzinie 1:00 nad ranem?
- lepiej zakończmy ten temat
- no panie Reus znowu coś odwaliliśmy
-dopóki nie będzie skandalu w gazetach to jest dobrze-odpowiedział blondyn
- no i tego się trzymajmy
Potem ogarnięci poszliśmy na te poprawiny. Piłkarze raczej już nie balowali raczej soczek i zupka. Poprawiny były niezłe. Dla chętnych przejażdżka kładami w lesie na którą z chęcią pojechałam. No i reszta taka sama jak na każdych poprawinach czyli albo leczenie kaca   albo dobijanie się do końca. Zaproszeni piłkarze wybrali to pierwsze bo za 2 dni ważny mecz wiec muszą się trzymać. Po południu  miałam już dość więc pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyliśmy w drogę do domu.No tak "ruszyliśmy" już tłumaczę jednym z prezentów dla pary młodej był alkomat który musiał być przetestowany ja byłam trzeźwa w końcu Polka nie no ale Marco i Mario nie do końca. Zlitowałam się nad nimi i postanowiłam zawieść ich do domu. Najbliżej było do Goetze no więc jego odwieźliśmy pierwszego.
- no to zostaliśmy sami
- boisz się mnie- zapytał poważnie
- ciebie no co ty jesteś taki potulny jak baranek
- a tak na serio
- czuje się bezpiecznie przy tobie
- cieszę się - mrugnął do mnie- to co przychodzisz we wtorek na mecz
- no tak z Samem przecież
- no to trzeba będzie wygrać
- koniecznie- powiedziałam
Po paru minutach byliśmy pod jego domem.
- może wejdziesz?
- nie padam już innym razem chętnie
- dobrze dzięki za wszystko i przepraszam za wczoraj
- nie przesadzaj byłeś miły mam nadzieję ze mówiłeś prawdę o uśmiechu i nogach- uśmiechnęłam się
- że co proszę? Co powiedziałem?
- nie ważne- taaa nic nie pamięta
- jej w końcu to powiedziałem naprawdę lubię twój uśmiech o nogach nie wspomnę i teraz jestem trzeźwy ni dobra prawie ale kontroluje to co mówię
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek
- paaa muszę już jechać
- do zobaczenia
Pojechałam do siebie wyczerpana od razu się położyłam.
Ktoś zaczął mnie szturchać.
- kto to? Jak złodziej to torebka jest na dole
- no dawaj Anka wstawaj
- Natalia co ty ode mnie chcesz?
- jest poniedziałek godzina 11:00 a ty śpisz
- o kurczę praca- szybko wstałam
- spokojnie powiedziałam że zrobiłaś sobie wolne
- Aha ok rozumiem to po co mnie budzisz?
- jest piękna pogoda chodźmy pobiegać
- serio?
- serio serio. Masz 20 min na ogarnięcie się ja idę robić śniadanie. Nie ma żadnych ale.
- no dobra
Nie specjalnie miałam na to ochotę. Muszę jednak zrobić to dla niej. Nie była wyrozumiała. Wybrała chyba trasę 5km. Byłam wykończona, czułam spalenie tego co zjadłam na weselu. Postanowiłyśmy odpocząć w parku.
- i jak tam wesele opowiadaj
- było wspaniale para prześliczna w hotelu się tez wszystko udało no i niespodzianka z Samem też
- no to świetnie. A co tam u Marco?
- a co ma być?
- no wiesz o co chodzi
- no przecież ci mówiłam że się przyjaźnimy
- no niech ci będzie do czasu
- słucham
- nie nic to jaki mamy czas
- no jest….…
- patrz ktoś do ciebie macha- powiedziała Natalia
Na ścieżce zobaczyłam dobrze znajomą twarz Mario.
- cześć wam- powiedział radośnie
- hej no widzę że nie tylko my biegamy na kaca
- mów za siebie- powiedziała Natalia- ja jestem trzeźwa
- a no właśnie to jest Natalia moja przyjaciółka z Polski z którą mieszkam a to jest Mario Goetze
- najfajniejszy i najprzystojniejszych mężczyzna z Dortmundu
- taa jak skromnie-powiedziałam
- miło mi- powiedziała Nacia
-a ty nie jesteś w bay...
- postanowiłem wrócić na stare śmieci- puścił nam swój szeroki uśmiech- to co moje panie widzimy się jutro na meczu
- no ja muszę jechać do Polski na parę dni po resztę rzeczy
- szkoda myślałem że cię bliżej poznam no ale będą jeszcze okazje a ty Anka masz z nami zakład pamiętasz
- co jaki zakład- przeraziłam się
- no ten z bramką nie pamiętasz- uśmiechnął się chytrze- jak strzele bramkę ja albo Marco to ty ściągasz bluzkę i pokazujesz stanik
- cooooo? Ej no ja pijana byłam wtedy
- hahaha żart ale rzeczywiście musiałaś być pijana a co do zakładu to 1bramka= 1 spędzony dzień z nami i robienie fajnych rzeczy- puścił oczko
- o kurczę no to się nazywa wykorzystanie bezbronnej dziewczyny
- oj ty taka nie jesteś dobra dziewczyny fajnie się gada ale mam trening za godzinkę paaaaa
- cześć- rzuciłyśmy
- i jak wrażenia zabawny jest nie?
- no spoko jest
- to co do domu i coś zjeść trzeba
- no raczej to biegniemy
Szybko zjadłyśmy kupiony na wynos obiad. Byłyśmy tak zajechane że resztę dnia spędziłyśmy w domu. Taki babski dzionek. Obejrzałyśmy parę filmów i postanowiłyśmy położyć się wcześniej spać. Ktoś zaczął dobijać się do drzwi wejściowych.
- zapraszałaś kogoś- spytałam się przyjaciółki
- no co ty ja tu prawie nikogo nie znam
- dobra idę zobaczyć jakbym długo nie wracała to w piwnicy jest gdzieś łom
- no coś ty wyrazie coś to ja skacze przez okno każdy martwi się o siebie
- och ty zołzo
Podeszłam do wejściowych drzwi po czym delikatnie je uchyliłam. W drzwiach stał Marco.
- mam propozycję nie do odrzucenia…… ty jesteś w piżamach!!!?
- no chciałam się położyć
- no to masz 10 min na przebranie
- co? Po co?
- bo idziesz ze mną do teatru
- ale ja nie … co do teatru!!!?
- żart ty łykasz wszystko jak glonojad
- no super najpierw mi rozkazujesz a teraz obrażasz
- oj dobra uśmiech i do przodu to co idziesz
- ale dokąd
- na zakupy
- no nie teraz się nie nabiorę no to gdzie idziemy
- no na zakupy
- to jakieś jaja są tak
- no nie jest 20:00 a ta galeria do której chce jechać jest do 24:00
- eeee a po co ty chcesz tam jechać
- o matko Ania na zakupy każdy mój przyjaciel musi chodzić ze mną na zakupy
- serio ???
- spytaj się Mario
- no ok idę się przebrać wejdź do salonu
- no ok tylko szybko
Poszłam przebrać się w moją nie dawno kupioną bluzę i do tego ubrałam jakieś czarne rurki. Poszłam do pokoju przyjaciółki która jak się okazał dawno zasnęła.
- super że poszła po ten łom- powiedziałam sarkastycznie
Zeszłam na dół do Marco.
- no już jestem gotowa
- super to chodźmy
Wsiadłam do samochodu blondyna i zaczęłam rozmowę
- jak tam Carolin?
- możemy zmienić temat?
- ej no przyjaciele rozmawiają o takich sprawach
- nie mam ochoty psuć sobie nastroju
- aż tak źle?
- westchnął- nie odzywamy się od kłótni ona przyjeżdża za 2 dni i strasznie nie chce tego jej tłumaczenia że ona też pracuje
- no przestań przecież ją kochasz ej kochasz ją no nie?
- no tak i to bardzo ale mnie wkurza dość często
- na pewno się pogodzicie no dobra zmiana tematu to co jutro mecz
- no i twój zakład
- o matko ty też
- jak to ja też
-  spotkałam dziś Mario który mi wszystko objaśnił
-  dobry chłopczyk
- no weźcie musiałam być nawalona nieźle
- my też byliśmy uwierz mi
- to w jaki sposób to pamiętacie
- Mario miał to nagrane na dyktafonie
- no co ty- popatrzyłam się na niego zdziwiona
-  tyle śmiechu było przypomnij mi to ci pokażemy te nagranie
- dobra jesteśmy już na miejscu
- no to idziemy
Odwiedziliśmy masę sklepów. Świetnie się bawiliśmy przy tym. Każdy kupił coś dla siebie. Na koniec poszliśmy na kawę.
- dobra jest późno nawet nie wiem kiedy ten czas tak szybko zleciał- powiedziałam
- no lepiej robić z tobą zakupy ty tak nie wybrzydzasz
- serio? Jesteś pierwszy który tak mówi
- to ty chyba z piłkarzami na zakupach nie byłaś
- no dziś był pierwszy raz
- i jak ?
- rewelacja chce to powtórzyć
- nie ma sprawy
- dobra chodź mnie odwieziesz musisz się wyspać jutro masz mecz
- dobra masz racje zapraszam do wyjścia
Po chwili jechaliśmy do mojego domu. Czas w samochodzie szybko nam zleciał. Zaczęliśmy wymieniać się opiniami na temat jutrzejszego meczu. Wyszło nam pod koniec że BVB zwycięży a ja będę musiała spędzić parę dni z chłopakami bo postarają się o strzelenie bramki. Pożegnałam się z przyjacielem i poszłam do siebie.

………………………………….………
Przepraszam was znowu. Nie wiem czy ktoś robi tak duże przerwy w dodawaniu rozdziałów. To wszystko przez dużo pracy domowej. Ale naprawdę się staram. Mam nadzieję że rozdział wam się spodoba. Zachęcam do komentowania to bardzo motywuje ;)
A właśnie bardzo wam dziękuje że odwiedzacię mojego bloga, obserwujecie no i komentujcie :D POZDRAWIAM


piątek, 10 października 2014

ROZDZIAŁ 4
Dziś nie musiałam iść do pracy. Wzięłam sobie wolne. Muszę się przygotować na ślub. Po zjedzonym śniadaniu zrobiłam sobie french u rąk i nóg. Poszłam do swojej fryzjerki. Uczesała mnie ładnie i najważniejsze dla mnie naturalnie. Miałam lekko falowanie włosy. Nie jestem zwolenniczką falowanych a już na pewno kręconych włosów ale ona zrobiła to perfekcyjnie i nawet dobrze w nich wyglądałam. Ślub zaczyna się o 17:00 więc mam jeszcze trochę czasu. Postanowiłam nie ubierać jeszcze sukienki i pojechać do hotelu, sprawdzić czy wszystko jest zrobione. Dobrze się stało że tam pojechałam. Okazało się że nie było tych świeczek po które miał pojechać Marco.
- hej Marco możesz mi wytłumaczyć czemu cię nie ma w hotelu? Żarty sobie robisz? Jesteś potrzebny. Oddzwoń chociaż proszę.- nagrałam mu się na sekretarkę
- może do niego pojedzież może ma je w domu?- zaproponował Marcel
- ja nawet nie wiem gdzie on mieszka
- ja wiem- odpowiedział zadowolony
- ty? Niby skąd?
- wczoraj musiałem pojechać po garnitur pana młodego. Takie miałem dyspozycję
- dobra podaj mi adres
Wsiadłam do samochodu i pojechałam do niego. Stałam przed bramą chyba z 15 min bo nikt nie chciał mi otworzyć. Już chciałam iść gdy bramka się otworzyła.
weszłam do dużego domu. Było tam wszystko. Od akwarium po playstation . Wszystko było doskonale dobrane pod względem kolorów. Duże okna robiły wrażenie przez nie dom był bardzo dobrze oświetlony.
Ale nikogo tam nie było.
- Marco- zaczęłam wołać
- jestem w salonie- zawołał
- super powiedz mi tylko gdzie jest ten salon bo bez GPS chyba go nie znajdę
- idź prosto potem w lewo podpowiedź duża otwarta przestrzeń
- taaa fajnie
Poszłam według wskazówek i zobaczyłam blondyna na kanapie w dresach przerzucającego kanały w telewizorze.
- może tak wielebny książę odbierał by ode mnie telefon?
- wyłączony- spojrzał na mnie bez żadnego wyrazu twarz po czym znów zaczął bawić się w najlepsze
- słuchaj miałeś pojechać do sklepu po te świeczki, zgodziłeś się a ty zamiast tego zachowujesz się jak byś był małym dzieckiem jakieś fochy i zmiany decyzji. Posłuchaj za parę godzin jest ten ślub więc…
- mam w dupie ten ślub nie idę tam i nie zamierzam jechać po te cholerne świeczki
Nie powiem zatkało mnie trochę, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Marcela
- hej wyszły małe komplikacje z tymi świeczkami mógłbyś…
- pojechać i je kupić dobra wynagrodzisz mi to jakoś pa
Po zakończonej rozmowie usiadłam na kanapie koło Marco i zaczęłam się na niego dosłownie lampić
- co się stało? Przecież wczoraj byłeś taki radosny i nie możesz tak gadać o tym ślubie to twój kolega
- mogę mówić jak chce i tak wczoraj byłem a dziś nie coś ci nie pasuje
- nie odzywaj się tak do mnie nie zasłużyłam ok?
- wiesz co ci powiem- odwrócił się do mnie- wszystkie jesteście takie same obiecujecie coś potem tego nie dotrzymujecie kobiety to popieprzone istoty wszystkie mnie wkurzacie łącznie z tobą wiesz
- jak bym była taka jak wszystkie to dała bym ci za tą przemowę w ryj a tak nie zrobię bo wiem że coś się wydarzyło pomiędzy tobą a Carolin więc nie będę zołzą i ci kulturalnie odpowiem weź się w garść i za przeproszeniem miej jaja jak facet za parę godzin widzę cię na ślubie odpicowanego w garniak i gówno mnie to obchodzi jaki masz nastrój nie zepsuj ślubu swoim znajomym cześć
Wzięłam swój telefon z półki i poszłam w stronę swojego samochodu. Odpaliłam silnik i nabuzowana odjechałam z pod domu piłkarza. Trafiłam w setno z tą jego dziewczyną.  Wystawiła go i się chłopak wkurzył ale to nie uprawnia go na wyżywanie się na mnie. W domu wzięłam szybki prysznic, ubrałam sukienkę i wyciągnęłam z wazonu bukiet kwiatów. Uroczystość zaślubin odbyła się w pięknym kościele. Był bogato zdobiony z witrażami i ozdobami wyglądał ślicznie. Zanim ceremonia zakończyła się musiałam wyjść bo ktoś się dobijał do mojego telefonu.
- taaaaa 7 nieodebranych połączeń od Marco. Ciekawe co ten palant chce ode mnie?
- przeprosić- usłyszałam za plecami znajomy głos. Wyglądał naprawdę przystojnie. Dopasowany garnitur i ułożona fryzura świetnie się komponowała. W ręku trzymał kremową wiązankę ( dla młodej) i do tego kremową różę
- to dla ciebie - wręczył mi kwiat- chciałbym cię strasznie przeprosić zachowałem się jak baran wybaczysz mi proszę miałaś racje nie powinienem tak wybuchać na ciebie tylko dlatego że powiedziałaś prawdę. Carolin powiedziała że nie przyjedzie bo ma sesje zdjęciową do jakiegoś magazynu. Bardzo ją błagałem ale nic do niej nie docierało. Przepraszam
- no nie wiem czy tak szybko ci wybaczę
- proszę bardzo proszę- uśmiechnął się tym swoim uśmieszkiem
- no dobra chodź tutaj - przytuliłam się z nim na zgodę
- no to może wejdziemy do kościoła przed nami wzruszający moment przysięgi- uśmiechnęłam się do niego
Weszliśmy razem do kościoła. Para młoda wyglądała prześliczne. Laura miała suknię w odcieniu kości słoniowej do samej ziemi z długim welonem. Nie miała ramiączek tylko dopasowany gorset. Była subtelnie umalowana, a jej włosy były plecione w lekki, romantyczny kok. Pan młody  wyglądał mega przystojnie w tym garniturze który był prezentem od Marco i Mario. Był stworzony specjalnie na tą okazję przez ulubionego projektanta piłkarzy.
Stanowili wspaniałą parę kochających się ludzi. Po ślubie udaliśmy się na wesele do hotelu. Byłam dumna z wystroju mojego hotelu. Był oświetlony małymi światełkami. Wszędzie można było dostrzec kremowe róże. Wzdłuż głównego  korytarzu były po rozstawiane świeczki. Sala była tak przystrojona, że prawie jej nie poznałam. Na powitanie każdy dostał kieliszek szampana.
- teraz poproszę wszystkich gości o zrobienie miejsca na środku parkietu-rozbrzmiewał głos z głośników- nowożeńcy zatańczą swój pierwszy taniec.
Zobaczyliśmy Jarka i Laurę wychodzących z tłumu gości. Zespół zaczął grać melodie " Stay with me" ale na scenie nawet nie było piosenkarza. Po chwili słychać było cudowny śpiew Sama który wyszedł zza gości pomachał parze i skupił się na śpiewaniu piosenki. Laura była chyba najszczęśliwszą kobietą na świecie. Wydawało mi się że po policzku spłynęła jej łza. Wzruszyła się tym prezentem. Po zaśpiewaniu piosenki Sam złożył im życzenia i podszedł porozmawiać. Ja w tym czasie odstawiłam kieliszek szampana na stolik.
- myślę że Jarek trafił z prezentem a my to świetnie załatwiliśmy-powiedział Marco idący w moją stronę
- też tak myślę
Po chwili słychać było powtórnie piosenkarza
- zostałem poproszony przez nowożeńców o bis dla was byście mogli zatańczyć więc serdecznie zapraszam
- mogę panią prosić- spytał się blondyn
- czemu nie - odparłam
Piłkarz wziął mnie za rękę i poprowadził na parkiet. Czułam się trochę nieswojo tańcząc przy takiej piosence. Wiadomo trzeba się objąć i w ogóle a ja nie jestem tego rodzaju dziewczyną której łatwo to przychodzi. Gdy wtuliłam się w mojego partnera od tańca poczułam orzeźwiający zapach jego perfumy. Tańczą myślałam sobie jak mi w tej chwili dobrze. Nie zorientowałam się kiedy skończyła się piosenka gdyby nie oklaski ludzi znajdujących się na sali.
Stoły na których było jedzenie były okrągłe i znajdowało się przy nich po 8 krzesełek. Ja siedziałam razem z Lisa, Marco, i z paroma koleżankami z panieńskich oraz paru kolegów Jarka. Po jedzeniu tych wszystkich dań ok. godziny 21:00 wszyscy poszli tańczyć. Na całym weselu bawiłam się doskonale, poznałam wiele ciekawych osób i oczywiście doprowadziłam się do stanu w którym nie można było prowadzić samochodem. Ale żeby nie było wszystko doskonale pamiętam. Przed północą był pokaz fajerwerków i taniec z ogniem jakiejś grupy z Dortmundu którzy byli świetni. Następnie na salę wniesiono gigantyczny tort. Był koloru jasno-beżowego z elementami czekoladowych dekoracji. Bliżej poznałam także Mario. Okazało się że jest spoko gościem i świetnie się ze sobą dogadujemy. Nie obyło się od wspólnej fotki która wylądowała na instagramie chłopaków. No i najbardziej wkurzająca według mnie atrakcja wesela- konkursy. Człowiek nie chce brać udziału ale musi. Na szczęście nie brałam udziału w dużej ilości tej zabawy. O godzinie 5 nad ranem na sali zostali tylko świadkowie, para młoda, ja, Marco i zwłoki paru innych osób. Para młoda miała przygotowany apartament do którego się udali. Z naszej trójki tylko ja racjonalnie myślałam wiec wzięłam klucze do 2 pokoi. Do jednego chciałam wpakować tych dwóch nawalonych ludzi a sama pójść do następnego. Wsiadając do windy(schodami by nie weszli) Mario sprawiał wrażenie człowieka "zmęczonego" a Marco miał z czegoś niezły ubaw.
- ty z czego się tak szczerzysz- zapytałam
-śpisz z nami?
- nie mam tu dużo pokoi na pewno coś znajdę
- szkoda ale wyrazie coś to zapamiętaj numer pokoju bo ja nawet nie wiem czy jestem w Niemczech
- dobrze Marco zapamiętam
- na pewno?
- tak
Otworzyłam pokój kartą i kazałam chłopką się rozebrać
- jeszcze na tyle to ja cię nie znam - powiedział milczący Mario
- głuptasy nie ze wszystkiego tylko z tych garniturów no już a jak się jeszcze wstydzicie to pomyślcie że jesteście kompletnie pijani o nic nie będziecie jutro pamiętać. Możecie sobie też pomyśleć ze stoi przed wami Klopp.
- no Klopp nie ma takich zgrabnych nóżek i pięknego uśmiechu- powiedział blondyn
- ej jak ja byłem w drużynie to on mi się nie kazał rozbierać przed sobą
- dobra już skończcie ja też nie jestem trzeźwa i też chce iść spać
- dobra jesteśmy już w samych gaciach zadowolona?
- nawet nie wiesz jak bardzo- uśmiechnęłam się do nich
- zaczynam się bać
- oj dobra kłaść się
Położyli się jak dwaj mali chłopcy. Zamknęłam za sobą drzwi i wzięłam ich drugą kartę wyrazie coś żeby można było się do nich dostać. Dotarłam do swojego pokoju o 6 godzinie. Zdążyłam tylko zamknąć za sobą drzwi i rzuciłam się na łóżko.

………………….………………….……
Przepraszam za nudny rozdział i długi czas oczekiwania na niego. Dziękuję wszystkim którzy komentują i obserwują bloga. Zachęcam do komentowania bo to świetna motywacja do dalszego pisania. Dziś jestem niesamowicie przejęta przed jutrzejszym meczem Polska- Niemcy na Stadionie narodowym w Warszawie. Cieszę się że będę mogła zobaczyć na żywo ten mecz. No i jeszcze zostaje wtorek na który też się wybieram. Nie mogę się doczekać. Może ktoś z was też się wybiera?
Pozdrawiam wszystkich ;)

poniedziałek, 15 września 2014

ROZDZIAŁ 3
Tego dnia oczywiście wzięłam wolne nie dała bym rady pracować w takim stanie. Zresztą zanim ogarnęłyśmy dom musiałyśmy wygonić tych mężczyzn z wczoraj a i najważniejsze doprowadzić Laurę do w minaret dobrego stanu. Następnego dnia w pracy nie miałam      Dużo do zrobienia to dzięki tej nowej pracownicy. Postanowiłam iść wcześniej do domu gdy do mojego biura wparował Marcel
- dobrze ze cię dorwałem musisz koniecznie przyjść do sali bankietowej
- po co ? Coś się stało ?
- ten pan młody z kilkoma kolegami chcą poprosić cię o pomoc
- czemu nie poproszą ciebie
- no nie wiem może dlatego ze nie koleguje się z Laura ?
- oj dobra powiedz ze zaraz przyjdę
- a tak poza tym mogła byś spytać się tego szatynka o numer telefonu?
- o to sobie sam załatwiaj pamiętam jak mnie kiedyś wkręciłeś  z takim jednym i w ostateczności ja musiałam z nim iść o nie
- no dobra nie chce już ale pośpiesz się
- ok spakuje się i już idę
W drodze do sali zastanawiałam się czego oni mogą ode mnie chcieć.
- hej - powiedzieli na raz pan młody, Marco oraz średniego wzrostu brunet
- cześć co tam ?
- mam na imię Mario-podał mi rękę - jestem świadkiem
- miło mi - uśmiechnęłam się do niego
- wiec mamy do ciebie sprawę. Chcielibyśmy zrobić niespodziankę dla Laury i do tego niezbędna jest nam twoja pomoc
- no więc słucham
- bardzo proszę pomóż nam ściągnąć Sam Smitha
- po co on wam jest potrzebny?
- bardzo nam zależy aby zaśpiewał "stay with me" na nasz pierwszy taniec Laura kocha tą piosenkę
- no dobra mogę pomóc ale jak ja mam to zrobić ?
- masz tu do dyspozycji Marco a ten Sam jest w twoim hotelu na 3 piętrze pokój 114 ja z Mario musimy lecieć cześć
I tyle go widziałam
- no to jaki plan?-spytałam się blondyna
- no ty do niego idź i użyj swoich wdzięków- zaśmiał się
- co ty sobie ze mnie jaja robisz Reus!?
- oj nie gniewaj się
- dobra idziemy do niego
Szliśmy tak w ciszy, lecz po chwili ją przerwałam
-a ja już myślałam że będę musiała sprawdzić czy dałeś mi prawdziwy numer
- no pewnie że prawdziwy ale tak się zdarzyło ze sam cię znalazłem
Po chwili pukania w drzwi jednego z hotelowych pokoi wyszedł do nas Sam i zaprosił do środka. Ta misja wcale nie okazała się trudna wręcz przeciwnie była banalnie prosta. Piosenkarz zgodził się chętnie w zamian za pójście ze mną na mecz bvb przez co Marco uśmiechnął się do mnie i powiedział po cichu
- a nie mówiłem o tym uroku
Uśmiechnęłam się i pożegnałam z chłopakami bo byłam spóźniona. Miałam dziś odebrać moją przyjaciółkę z lotniska. Szybko wsiadłam do samochodu i już miałam ruszać kiedy do okna zapukał Marco.
- nie chciałem zapraszać cię na spacer przy Samie więc robię to teraz. Chciała byś się gdzieś przejść ?
- no trochę mnie zaskoczyłeś
- czemu ?
- dobra nie ważne to kiedy ?
- jutro wieczorem po ciebie przyjadę
- no to jesteśmy umówieni pa
No i z pośpiechem pojechałam na lotnisko. W drodze wstąpiłam na szybkie zakupy no w końcu nie mogę mieć pustej lodówki. Natalia lubi gotować i nie cierpi pustych lodówek. Naprawdę bardzo się cieszę że będzie ze mną mieszkać. W Polsce spędzałyśmy ze sobą dużo czasu i strasznie mi jej tutaj brakowało. Moja przyjaciółka już na mnie czekała. Wyglądała jak zawsze cudownie. Jej długie blond włosy idealnie układały się na ramionach. Ubrana była w sportową bluzę nike wkładaną przez głowę w kolorze jasno niebieskim do tego czarne adidasy i rurki. Jest osobą pełną energii z pozytywnym nastawieniem do życia.
- Aniaaaaa stęskniłam się chodź tu
- ja też - przytuliłam ją- jak lot?
- super nawet fajni faceci w samolocie byli
- a ty znowu tylko o facetach
- no wiesz z tego co wiem to obie jesteśmy singielkami
- no to dobrze wiesz no dobra chodźmy do samochodu wszystko opowiesz mi w domu.
Czas z lotniska do domu minął w ekspresowym tempie. Gadaliśmy o Polsce i naszych znajomych. Niedługo jedziemy razem na Mazury do rodziny na święta i zostajemy  tam na Nowy Rok. Weszliśmy do domu i uszykowałyśmy pyszną lazanię. Uwielbiamy razem gotować. Potem pokazałam Natce cały dom i zostawiłam ją sama w jej pokoju by się rozpakowała. Oczywiście jedzie jeszcze we wtorek do Polski po resztę rzeczy. Nie była szczęśliwa z tego powodu gdy jej powiedziałam ze idę na mecz. Też chciała iść. Potem usiadłyśmy na kanapie i wspominałyśmy stare dobre czasy.
- nawet nie wiesz jak za tym tęskniłam
- no teraz mamy dużo czasu
- co robisz jutro wieczorem ? Może pokażesz mi miasto
- przepraszam ale się już umówiłam
- ładny ?
- noo ale nie chodzi o randkę
- a o co?
- no to jest tylko znajomy
- ehe tak się zawsze mówi a potem........
- oj przestań nie sądzę aby było coś więcej niż przyjaźń
- nie podoba ci się ?
- no jest przystojny ale nie sprawia wrażenia zainteresowanego
- no ale to on cię zaprosił
- no tak
- to możesz go sprawdzić czy jest zainteresowany. Poflirtuj z nim trochę
- dobra dobra lepiej ty powiedz jak te sprawy u ciebie wyglądają
- no nie najlepiej
- no to jak uporamy się już z tą przeprowadzką to ruszamy na miasto. Pokaże ci wszystkie dobre cluby i będziemy szukać tego jedynego.
- jestem za - uśmiechnęła się
Obejrzałyśmy dobrą komedie romantyczną i poszłyśmy spać.
Następnego dnia szybko skończyłam pracę i umówiłam się z Natalią w restauracji na dobry obiad.
- wiesz dziś postanowiłam sama odkryć kawałek miasta
 - z chęcią poszła bym z tobą ale....
- dobra wiem nie ma sprawy no to do zobaczenia wieczorem. Pojechałam do domu by się przebrać. Ubrałam czarne rurki, czerwone trampki, biały t-shirt z nadrukiem na to granatową marynarkę i czerwoną ciepłą kurtkę.
Zeszłam na dół i właśnie zadzwonił dzwonek do drzwi.
-otwarte wydarłam się z salonu
- hej - powiedział Marco
Ubrany był w ciepłą kurtkę koloru czarnego, ciepły, gruby komin i granatowe spodnie.
- jak tam przyjaciółka?
- Natalia? Świetnie. Bardzo spodobało się jej miasto z tego co na razie widziała
- gdzie ona jest?
- no właśnie je zwiedza
- sama? Pewnie przeszkodziłem wam?
- nie no co ty. Nic nie miałyśmy w planach. Ona zresztą nie lubi jak ktoś jej coś narzuca. Woli robić wszystko sama ma potem z tego satysfakcję
- no to plus dla niej
- to co idziemy- zapytał
- możemy już iść ale patrz chyba ktoś do mnie przyjechał
- dużo masz tych gości tam jest z 7 samochodów
- Marco oni mają aparaty chyba
- o nie myślałem że ich zgubiłem. Jeżdżą za mną cały czas. Żyć mi normalnie nie dają.
- to co może zostaniemy w domu kiedyś pojadą
- kiedyś- odpowiedział wkurzony
- no chodź - wzięłam go za rękę- rozbierz kurtkę i ugotujemy coś. Na co masz ochotę?
- zdaję się na ciebie
- no to będzie pizza ale taka zdrowa abyś się trenerowi nie skarżył że koleżanka cię podtucza
- spokojnie on wielu rzeczy o mnie nie wie. Tak samo jak ty- dodał z pół uśmiechem
Po zjedzonej kolacji usiedliśmy przy rozpalonym kominku z owocową herbatą zaczęliśmy długą rozmowę.
- to jak garnitur gotowy na jutro?- zapytałam
- no pewnie leży jak ulał po wszystkich poprawkach
- no tak zapomniałam wy piłkarze musicie mieć idealne fryzury i perfekcyjne ubrania
- no tak zgadza się i jeszcze piękne partnerki dobrze że Carolin przyjedzie jutro z Hiszpanii
- kto to zapytałam?
- nic ci nie mówiłem? To moja dziewczyna jesteśmy ze sobą już od roku.
- no to moje gratulacje- zaskoczył mnie tym nie mówił że ma dziewczynę. Poczułam się trochę oszukana ale to w końcu tylko przyjaźń
- dzięki jutro cię z nią zapoznam tak się cieszę że przyjeżdża nie widziałem jej 3 tygodnie tęsknię za nią ale zawód modelki to trudny zawód
- no są cięższe uwierz mi
- coś sugerujesz?
- nie no coś ty- uśmiechnęłam się
- a ty jaką masz sukienkę?
- zobaczysz jutro
- a dziś nie mogę
- no niestety
- wiesz co- zaczął bardzo cię lubię jak cię poznałem myślałem że będziesz taka jak wszystkie kobiety tylko związek albo cześć ty jesteś inna zawsze chciałem mieć przyjaciółkę
- no jak się postarasz to może się nad tym zastanowię- pokazałam mu język
- cooooo! O nie tak to my rozmawiać nie będziemy
W tym czasie zaczęliśmy obkładać się poduszkami.
- jesteś nie normalny
- też cię lubię- wyszczerzył się- wiesz co czasami mam takie marzenie aby nie być tak rozpoznawanym. To znaczy kocham piłkę nożną jest częścią mojego życia ale chciałbym wyjść teraz z tobą na spacer i na luzie iść zakopać cię w śniegu bez żadnych świadków i fotorelacji
- jej dzięki. Wiesz mam pomysł. Zaraz wracam. Poszłam po telefon i zadzwoniłam do kolegów z siłowni. Dalej wszystko potoczyło się samo. Oni przyjechali ( mieli u mnie przysługę bo zapoznałam ich z dziewczynami ze zjazdu fitness który odbył się w hotelu) więc oni przyjechali, użyli trochę swojej mocy "przekonywującej" i migiem wszyscy się zmyli.
- jej co to było?- zapytał zaskoczony Marco
- koledzy-uśmiechnęłam się
- nie chciał bym zaleź ci za skórę
-no to chodź spacer czeka normalny człowieku
- Ania
- cooo?
- dzięki
- oj przestań ubieraj się i chodź
Poszliśmy do parku. Świetnie się bawiliśmy na tym mrozie. Rzucaliśmy się śnieżkami. Było naprawdę fajnie. Wróciliśmy do domu i Marco musiał już jechać.
- dzięki za ten wieczór był super
- nie ma za co polecam się na przyszłość
Przytuliliśmy się na pożegnanie gdy pod mój dom podjechała taksówka. To Natalia która wróciła ze zwiedzania.
- cześć mam na imię Natalia-przedstawiła się i podała rękę blondynkowi
- hej Marco Re......
- o ja doskonale wiem kim ty jesteś oglądamy z Anią Bundesligę
- o naprawdę nic o tym nie wspominała
- jakoś nie było czasu- powiedziałam zawstydzona. Co on o mnie pomyśli że jakaś natrętna fanka
- no to macie u mnie plusa- mrugnął do nas- no dobra jadę bo muszę posprzątać dom bo jak moja dziewczyna zobaczy dom to...
- to ty masz dziewczynę ja myślałam że ty z ......
- dobra to pa my idziemy już do domu bo zamarzniemy- odciągnęłam Natkę zanim powie coś jeszcze
- do zobaczenia- wsiadł do auta i odjechał
Weszłyśmy do domu i zrobiłyśmy herbatę
- no to nawet nie musiałaś go sprawdzać- powiedziała Natka- nie przejmuj się ja myślę że nie będzie z nią długo
- nie obchodzi mnie to zbytnio jest moim przyjacielem i to mi wystarczy idę wziąć kąpiel i spać jutro mi opowiesz co zwiedziłaś bo padam już
- nie ma sprawy idź i mnie nie oszukasz kochanie wiem że ci minka zrzedła jak się dowiedziałaś
- dobranoc
Tak miała rację nie ucieszyła mnie ta wiadomość podoba mi się i strasznie go lubię ale na razie przyjaźń musi mi wystarczyć. Przygotowałam sobie ciepłą kąpiel i od razu poszłam się przebrać w piżamy i zasnęłam.

.……….…………………………………
Trochę z opóźnieniem wiem ale szkoła, korepetycje zajęcia domowe Bundesliga i parę imprez ze znajomymi = brak czasu. Postaram się dodawać kolejne rozdziały szybciej niż ten. Bardzo dziękuje za pierwsze komentarze na blogu. Dzięki wam wiem że ktokolwiek to czyta :D Dziękuję"Pszczółce Emmie" za komentarz-opinie-radę. Mam nadzieję że rozdział nadaje się do czytania. Za błędy ortograficzne przepraszam. Pozdrawiam ;)

wtorek, 9 września 2014

Liebster Award

Nominację dostałam od Domi Reus http://loveumieraostatnia.blogspot.com/

Oto moje odpowiedzi:

1. Ulubiony kolor ?
żółty i zielony
2. Tymbark vs Frugo ?
tymbark
3. Ulubiony sportowiec ?
Marco Reus :)
4. Piosenka na dziś ?
Rude - Magic 
5.Ulubiony aktor ?
 Josh Hutcherson
6. Najgorsza cecha człowieka ?
dwulicowość
7.Ulubiony piosenkarz ?
Ryan Tedder
8. Kim chcesz zostać w przyszłości ?
lekarzem
9. Ulubiony cytat ?
 "Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same." - Phil Bosmans
10. Twój idol ?
 Marco Reus, Ania Lewandowska
11. Wymarzone miejsce na wakacje ? 
Ibiza


Moje nominację:
1. kiedys0odnajdziemy0siebie.blogspot.com
2.  http://walcz99.blogspot.com/?m=1
3. http://loveumieraostatnia.blogspot.com/
Moje pytania:
1. Jaki lubisz sport?
2. Ulubiony film
3. Ulubiona książka
4. Ulubiony sportowiec :)
5. Jaki lubisz kolor?
6.Piosenka o której myślisz...
7. Co lubisz robić w wolnych chwilach?

czwartek, 14 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 2
Nie mogłam uwierzyć siedziałam na plaży opalałam się gdy nagle zobaczyłam GO idącego w moją stronę. Był idealny, wysoki blondyn z tatuażami na ręku i lekko powiewającą fryzurą. Uśmiechał się do mnie już miał coś powiedzieć gdy nagle........... DZWONEK MOJEJ KOMÓRKI ??? ze snu obudził mnie mój iPhone.
- Gdzie ty jesteś!!!- była to moja prawa ręka Marcel- miałaś przesłuchiwać kandydatki do tych spraw biurowych!!!
- o matko Marcel zapomniałam
- co ty jakaś nieobecna czy co ?
- raz może mi się zdarzyć nie ? Też jestem człowiekiem
- jeszcze chwila a pomyślę że się zakochałaś. Ładny jest ? Jak tak to nie pokazuj go mi bo ci go ukradnę
- oj Marcel zamknij się nie mam nikogo ok na razie się na to nie zapowiada. Dobra idę się ubrać i zjeść szybkie śniadanie a ty zajmij czymś kandydatki ok?
- oj Ann wiesz że nie lubię takich sytuacji
- dobra będę się zwijać
Ruszyłam szybko do łazienki na szybki prysznic i w ekspresowym tempie ubrałam się. Musiałam się śpieszyć bo Marcel jest wrażliwy na zawieranie znajomości z kobietami. Przeszedł piekło z taką jedną potem jeszcze nieszczęśliwa miłość no i od roku jest gejem. Lubię go mimo wszystko. Bardzo mi pomaga. Wsiadłam do samochodu ( wczoraj poprosiłam tego pana który tu odśnieżał by pomógł mi go odkopać zrobił to za 0,75 czystej polskiej mówi że to najlepsze co mu smakuje z Polski) i w dość szybkim tępię dotarłam na miejsce.
- zemszczę się zobaczysz- rzucił Marcel gdy wchodziłam do sali konferencyjnej
- dzień dobry jestem właścicielką tego hotelu. Nazywam się Anna i przepraszam za spóźnienie
Czekała na mnie 11- osobowa grupa ludzi nie zbyt zadowolonych. Przesłuchania trwały 3 godz. No co odpowiedzialna funkcja. Pod koniec ogłosiłam zwycięzcę. Była to pani w średnim wieku bardzo doświadczona w tych rzeczach. Podziękowałam i wybrałam się na obiad do chińskiej knajpki po czym poszłam w końcu kupić tą kartkę z życzeniami na ślub bo wczoraj wpadłam na Marco i.......
No właśnie i. To praktycznie przez niego się dziś spóźniłam. Co ja plotę przecież to ja śnie o jakiś głupotach. Kupiłam kartkę i wróciłam do biura. Podpisałam parę dokumentów gdy do mojego biura ktoś zapukał. Był to dość spory mężczyzna o radosnym wyrazie twarzy
- dzień dobry mówiono mi że tu panią znajdę nazywam się Jurgen Klopp
- dzień dobry bardzo mi miło.          
  W czym mogę pomóc ?
- nie powinienem ja takich rzeczy załatwiać ale reszta albo ma urlop albo chora albo dziecko płacze dobra do rzeczy spodobał nam się pani hotel jest doskonały i chcielibyśmy u pani zorganizować przyjęcie to znaczy Taką piłkarską wigilię
- jest mi bardzo miło że nasz hotel zrobił dobre wrażenie oczywiście kiedy było by te spotkanie
- chcielibyśmy 14 grudnia jeśli byłoby to możliwe
- zaraz sprawdzę... Doskonale to termin mamy ustalony co do menu to porozmawiam z kucharzami i prześlemy na pocztę
- wolelibyśmy spotkać się osobiście może u nas na SIP ? Wtedy na pewno będzie właściwy człowiek do takich spraw
- pan doskonale sobie radzi
- ha lubię cię zabawna jesteś
- dobrze to mogę wpaść ze wszystkimi propozycjami ale gdzieś we wtorek
- dobrze nie ma sprawy to widzimy się na boisku weź wygodne buty
- em nie raczej się powstrzymam
- żartowałem tylko spokojnie do widzenia
niezwykły człowiek z poczuciem humoru. Dobra która godzina? Już muszę wychodzić na zakupy z Liss
Spotkałyśmy się przy wejściu do centrum handlowego.
- hej słyszałam ze się na chińską knajpkę przerzuciłaś
- oj nie dramatyzuj
- ej z tego co wiem też idziesz a ja nie widziałam twojej sukienki
- no bo jej nie mam
- no to to dzieła idziemy na wojnę
Chodziłyśmy długo po sklepach no i każda wybrała coś dla siebie ja kupiłam beżową sukienkę w koronkę która wydawała mi się za krótka jak dla mnie ale za namową postanowiłam ją kupić za to Lisa kupiła długą suknię do ziemi w kolorze jasno niebieskim z małym dekoltem lecz z gołymi plecami i długim rozcięciem kończącym się na jej udzie
- wiesz ze siostra ma dziś panieńskie i musimy tam być
- no jeżeli musimy no to choć kupimy jakiś alkohol
Po skończonych zakupach umówiłam się z Lisą ze przyjadę po nią o 20 więc miałam czas zjeść i poszukać jakiejś sukienki w szafie wybrałam czarną z dość sporym dekoltem jak na mnie i czerwone szpilki upięłam włosy w luźnego koka i jechałam już po moją przyjaciółkę. Szybko dotarłyśmy na miejsce. Impreza była już nieźle rozkręcona a towarzystwo nieźle napite. Postanowiłyśmy nadrobić zaległości i jeden drugi trzeci kieliszek i tak to już zaczęło mi odwalać pamiętam tylko akcje ze striptizerem a potem film się urwał. Obudziłam się pod stołem z mężczyzną był nawet niczego sobie tyle ze był prawie nagi postanowiłam poszukać reszty choć głowa nie dawała mi spokoju.
- halo ktoś tu żyje oprócz mnie ???
Cisza
- ok poradzę sobie
Nie spodziewałam się takich obrazków. Siostra Lisy była cała w bitej śmietanie a obok niej leżał strażak striptizer po chwili zastanowienia nie byłam już taka pewna czy to śmietana czy piana gaśnicza dobra mniejsza o to. Moja droga przyjaciółka leżała na legowisku dla labradora zwinęła się w mała kuleczkę a pies leżał na całym łóżku i był najwyraźniej zadowolony z takiego obrotu sprawy. Reszta albo leżała w kuchni na blacie w dziwnych kostiumach albo w ogrodzie. Przechodziłam koło lustra i… i to był błąd sukienka była do połowy rozdarta na szyi miałam malinki a we włosach resztki wczorajszej pizzy. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Chciałam się schować lecz ten ktoś mnie zauważył i zaczął do mnie machać. Musiałam otworzyć
- hej - powiedział blondyn nie podnoszą wzroku z telefonu- twój przyszły mąż kazał przekazać żebyś …… w tym momencie spojrzał do góry
- o kurczę Ania co ci się stało i co ty tu robisz- powiedział Marco
- eee hej byłam na panieńskim i ten tego eeee
- dobra nie tłumacz się -powiedział rozbawiony
-  a ty skąd się tu wziąłeś ?
- jestem kumplem naszego przyszłego pana młodego a właśnie przekaż Laurze że dziś po południu ma próbę w kościele
- oj na razie takim zwłoką to nic nie przekaże
- no to nieźle się bawiliście- dodał
- no wiesz… - w tej chwili za moich pleców wyszedł ten strażak który leżał przy Lissie
- o ty czekaj Ania tak- spytał się pół nagi koleś
Pokiwałam głową
- fajnie się wczoraj z tobą bawiłem mogła byś być moją strażaczką od gaszenia tych bardzo dużych pożarów jeśli wiesz o czym mówię
Ja stałam z otwartą buzią na co Marco prawie się rozpłakał ze śmiechu
- no dobra- ledwo wydusił- ja lecę nara brygado ogniowa
Nic nie od powiedziałam było mi tak wstyd jeszcze akurat on musiał być jego kolegą jak pech to pech. Postanowiłam umyć się i pożyczyłam jakieś ciuchy od Laury. Posprzątałam trochę aby można było spokojnie przejść z kuchni do salonu bez żadnych ubytków na zdrowiu. Rozkazałam ubrać się temu mężczyźnie na co chyba się na mnie obraził. Po czy postanowiłam trochę odpocząć po tym wszystkim na sprzątniętej kanapie.
...........................................................
Napisałam kolejny rozdział z tego akurat jestem zadowolona. Czekam na wasze komentarze.

środa, 13 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 1
"Gdyby ktoś powiedział nam wszystko co może nam się wydarzyć w życiu wszystko stało by się nudne i bez sensu. Wszystko zależy od nas. Cokolwiek zrobimy może zostawić ślad w naszym życiu. Moi rodzice zawsze byli przy mnie. Wspierali mnie, dbali o mnie. Zresztą robią to do chwili obecnej.  Mam w nich oparcie zresztą nie tylko w nich. Mam rodzeństwo, znajomych, przyjaciół oni dają mi siłę prze zwyciężyć wszystko. Z rozmyśleń wyrwała mnie sekretarka.    
- mam pani zrobić kawę
- nie dzięki- opowiedziałam- jestem mega rozbudzona przez 3 energetyki wypite z rana
- martwię się o panią może zatrudni pani jakaś pomoc tych papierów związanych z hotelem są stosy nie zrobi ich pani sama
- masz racje poszukam kogoś. Dobra idę zobaczyć czy dziewczyny z recepcji zamówili ten pokój dla tych z Francji.
Idąc korytarzem prowadzącym z mojego gabinetu do holu zaszłam na chwilkę do Lisy. Lubiłam ją strasznie, jest moją główną szefową restauracji hotelowej. Ma niesamowity talent w robieniu przeróżnych dań.
- hej Lisss co tam masz dziś w garneczkach ?
- o cześć frędzlu
Zawsze rozmawiam z nią na luzie jest moją przyjaciółką.
- dziś szef kuchni poleca makaron z łososiem po włosku i coś na deser lody z gorzką czekoladą z pomarańczami z wiśniami i z waflem z Meksyku
- Liss wiem że to hotel na poziomie ale ja raczej wole naleśniki z nutella i bananami
-ok będą dla ciebie naleśniki jak sobie życzysz
- dzięki. A właśnie miałam się zapytać jak idzie w przygotowaniach do ślubu siostry widziałam ze sale już są przystrojone a ty gotowa?
- z jedzeniem tak, z sukienką nie. Ja nie lubię się stroić. Wolę zwykły t-shirt i dresy
- to chcesz mi powiedzieć że zostało jeszcze 4 dni a ty sukienki nie masz???
- emm no nie liczyłam że mi pomożesz może jutro po pracy?
- dobra ale pod warunkiem że nie będziesz się buntować
- no dobraa a teraz jedz te twoje danie
- ej odczep się od naleśników
Zjadłam szybko i poszłam do recepcji tam dziewczyny miały wszystko gotowe więc wzięłam górę papierów z biura i ubrałam kurtkę. Dziś w ten zimny grudniowy dzień było chyba -19, więc po wyjściu z hotelu podeszłam do pobliskiej kawiarni i wzięłam gorącą czekoladę.  Dziś akurat jestem pieszo gdyż mój samochód został zakopany pod grubą warstwą śniegu. Nie miałam wyboru musiałam iść na piechotę. Na szczęście mój dom jest tylko 3 km od hotelu. " na szczęście " bo nie dawno przeprowadziłam się do nowego. Stary był 14 km stąd. Nowy był jak by to powiedzieć " odizolowany od świata". Był 2- piętrowym apartamentem w środku lasy. Ta duży dom jak na jedną osobę. Ale już nie długo przyjeżdża do mnie przyjaciółka z Polski- Natalia znalazła sobie pracę tu w Dortmundzie jako dziennikarza sportowa. Jestem z niej naprawdę dumna bo spełnia swoje marzenia. Od niepamiętnych czasów oglądałyśmy mecze piłki nożnej. Oboje kochamy ten sport i jesteśmy wiernymi fankami więc Niemcy to wymarzony kraj dla nas. 
Jeszcze kilka ulic i wyjdę z miasta. Cieszę się że zamówiłam odśnieżanie pod dom bo przez las to chyba bym nie przeszła. Mam jeszcze trochę czasu do " ostatecznego zamarznięcia" bo grzeje mnie czekolada trzymana w ręku, więc postanowiłam iść do księgarni po jakąś kartkę na ślub siostry Lisy. Skręcałam właśnie w uliczkę kiedy nagle wpadł na mnie jakiś mężczyzna. 
- mógł by pan trochę uważać- powiedziałam wkurzona 
- tak ale to pani wylała na moją nową kurtkę czekoladę
- przepraszam za to bardzo ale nie zmienia to faktu że to pan na mnie wpadł
 Mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się do mnie    
- tak a  propo nazywam się Marco Reus jeszcze raz bardzo przepraszam
- miło mi Anna Kowalska- podałam mu rękę. Kiedy spojrzałam na mężczyznę o blond włosach rzeczywiście rozpoznałam piłkarza Borussi Dortmund. 
- może mogła bym zaproponować panu pralnie na mój koszt
- po pierwsze jakiemu panu jestem Marco a po drugie dzięki poradzę sobie ale możesz mi to wynagrodzić w inny sposób 
- no w jaki 
- możesz pójść ze mną na kolacje 
Zaskoczył mnie tą propozycją. Nie znam człowieka to znaczy wiem kto to ale nie znam go jako osoby.  Coś w środku za mnie zadecydowało. 
- no dobra ale gdzieś blisko bo nie czuję już nóg
- za rogiem jest świetna knajpka panie przodem
W knajpce okazało się ze dobrze nam się rozmawia. Nigdy nie rozmawiam tak z dopiero poznanymi ludźmi ale jakoś ten gość mnie przekonuje. Rozmawialiśmy długo o nim o jego pracy i rodzinie. Te same tematy pojawiły na mój temat. Dużo się śmieliśmy i wg tak jakoś było miło. Zaproponował podwieźć mnie pod dom. Zgodziłem się bez protestów bo była już 21 a ja nie lubię chodzić nocą po lesie. 
- Super dom co ty masz męża i dzieci jest ogromny 
- nie mam męża ani dzieci mieszkam sama ale nie długo to się zmieni
- masz kogoś ?- zobaczyłam nagłą reakcje z jego strony
- nie - powiedziałam rozbawiona-przyjaciółka ma się do mnie przeprowadzić 
- a to fajnie- usłyszałam ulgę w jego głosie 
- to do zobaczenia- powiedziałam 
- do zobaczenia- odpowiedział uradowany 
Wysiadłam z samochodu weszłam na schody i pomachałam Marco na pożegnanie. Weszłam do domu zrzuciłam z siebie ciuchy włączyłam radio i zrobiłam sobie relaksującą kąpiel w wannie. 
Myślałam o tym zdarzeniu z Marco. Nie wiem czemu tak dobrze mi się z nim rozmawiało. Może to tylko jednorazowa akcja.....
Wytarłam się i postanowiłam popracować trochę nad papierami, kiedy otworzyłam teczkę zobaczyłam tam karteczkę a na niej numer telefonu i podpis pan Reus :)
Uśmiechnęłam się sama do siebie po czym wpisałem numer telefonu do kontaktów. Dziś postanowiłam wcześniej położyć się spać. 
..........................................................
***napisałam 1 rozdział nie wiem czy się udał. Coś mu brakuje. 
Liczę na jakiś komentarz ;)

       
Prolog 
Ten blog będzie opowiadał losy 24 letniej dziewczyny, która szuka swojego miejsca na świecie. Odnajduje je w Dortmundzie, gdzie zostaje poproszona przez rodziców o prowadzenie rodzinnego hotelu. Ania bo tak nazywa się główna bohaterka nie bardzo jest szczęśliwa z takiej kolejności wydarzeń gdyż jej marzeniem od zawsze było pracować w swoim zawodzie czyli jako lekarz sportowy. Od dziecka przyjeżdża do Dortmundu wraz z rodzicami pomagać im w rodzinnym hotelu. Nie jest on zwykłym hotelem. Jest znany i luksusowy, najczęściej odwiedzany przez celebrytów ze Świata i sportowców. Tego roku rodzice postanowili oddać jej hotel. Sami zaś pozostali w Polsce budując hotel i przystań dla jachtów na Mazurach. Ania ma siostrę Justynę która ma 17 lat i brata Tomka w wieku 23 lat. Jej najlepszą przyjaciółką jest Natalia, przyjaźnią się od przedszkola i rozumieją się bez słów. Więc Ania mieszka w Dortmundzie już 5 miesięcy i całkiem nieźle radzi sobie w pracy. Jest szczęśliwa że w końcu może zacząć wszystko od nowa w swoim życiu.
..........................................................................................................              
 *** napisałam prolog jest to dla mnie nie lada osiągniecie gdyż po raz pierwszy pisze opowiadanie. Jest ono troszkę z nudów wiec nie wiem czy się uda.